Codzienne wezwania na przesłuchania i tortury, rażenie prądem, robienie nagich zdjęć, duszenie i krzyki więźniów błagających o śmierć - takie relacje przedstawili amerykańskiemu portalowi The Hill byli ukraińscy jeńcy, którzy wydostali się z rosyjskiej niewoli oraz ich bliscy. Według córki jednej z uwolnionych, kiedy żołnierze znęcali się nad więzionymi, mieli zasłonięte maskami twarze.
Artykuł może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. By przejść dalej, wybierz odpowiedni przycisk.
Nie mam 18 latByli ukraińscy jeńcy i ich bliscy opowiedzieli amerykańskiej gazecie i portalowi The Hill o torturach, jakie stosowano wobec nich w rosyjskiej niewoli.
Palce wykręcane kombinerkami i nożycami do metalu, pobicia na śmierć
55-letni Ihor Kurajan relacjonował, że podczas trwającej kilka tygodni rosyjskiej niewoli był bity i rażony prądem. Rosyjscy żołnierze - mówił - wykręcali i kaleczyli mu palce przy pomocy kombinerek i nożyc do metalu. Według niego byli też więźniowie, którzy zostali pobici na śmierć.
Za pośrednictwem tłumacza przekazano, że Kurajan był wzywany na przesłuchania i tortury codziennie. Rosjanie chcieli, by wydał swoich przyjaciół. Miano mu nawet zaoferować, by został merem okupowanego Chersonia, ale odrzucił wszystkie oferty - stwierdził.
Jego bliscy tygodniami nie wiedzieli, czy żyje. - To było piekło na ziemi - mówiła w rozmowie z The Hill Karina, córka Kurajana, która mieszka w Wielkiej Brytanii.
Ukrainka o wspomnieniach matki: żołnierze razili prądem, robili nagie zdjęcia, golili głowy kobietom
32-letnia Anżelika Todoraszko opowiedziała, że jej matka, 52-letnia Wiktoria, została schwytana przez Rosjan w lutym w związku z jej służbą w ukraińskiej armii. Kobietę przewieziono do Rosji, gdzie - jak czytamy w portalu - była rażona prądem, robiono jej zdjęcia bez ubrań, otrzymywała mało jedzenia i wody. Wiktoria słyszała krzyki innych więzionych, którzy błagali o śmierć.
Todoraszko powiedziała, że więźniowie musieli trzymać ręce nad głową przez wiele godzin. Kiedy opuszczali ręce, byli bici. Żołnierze golili głowy kobietom i dusili je. Agresorzy mieli zasłonięte twarze maskami.
Kobieta została uwolniona po kilku tygodniach niewoli. Trafiła do szpitala w Ukrainie.
Nieludzkie traktowanie rannych
25-letni Hilb Stryżko powiedział dziennikarzom The Hill - za pośrednictwem swej tłumaczki - że został ranny, gdy bronił schronu w Mariupolu, w którym ukrywały się kobiety i dzieci. Mówił, że stał na balkonie na trzecim piętrze budynku, gdy zobaczył zbliżający się rosyjski czołg, który odpalił pocisk w jego stronę. Relacjonował, że runął wraz z balkonem na ziemię.
25-latek trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego złamaną miednicę, miał także uszkodzoną szczękę. Dwa dni później siły rosyjskie przejęły szpital, w którym był leczony i mężczyzna został przeniesiony do innej placówki, gdzie - jak twierdził - lekarze odmawiali udzielenia pomocy każdemu, kto mówił po ukraińsku.
Jak dodał, mimo, że rozmawiał z medykami po rosyjsku opieka, jaką otrzymał, pozostawiała wiele do życzenia. - Powiedział, że spędził w szpitalu około tygodnia, nie otrzymując niezbędnej opieki medycznej - mówiła tłumaczka. - Właściwie każdego ranka przychodzili do niego i z sarkazmem mówili: "hej, żołnierzu, trzymaj się tam".
Według Stryżki w szpitalu puszczano głośno muzykę, a czeczeńscy bojownicy, znani ze swej brutalności, przychodzili, by drwić z rannych i grozić im nożem.
Ambasada Rosji w Waszyngtonie nie odpowiedziała na pytania The Hill o nadużycia i tortury opisane przez byłych ukraińskich jeńców wojennych.
Źródło: PAP, The Hill