Z Kijowa musiała uciekać dwukrotnie. Ocalona z Holokaustu znalazła schronienie w Polsce

Źródło:
Reuters, tvn24.pl
92-letnia Iya Rudzicka dwukrotnie uciekała z Ukrainy: w 1941 i 2022 roku. Teraz mieszka w Krakowie, pragnie wrócić do Kijowa
92-letnia Iya Rudzicka dwukrotnie uciekała z Ukrainy: w 1941 i 2022 roku. Teraz mieszka w Krakowie, pragnie wrócić do Kijowa
Reuters
92-letnia Iya Rudzicka dwukrotnie uciekała z Ukrainy: w 1941 i 2022 roku. Teraz mieszka w Krakowie, pragnie wrócić do KijowaReuters

Iya Rudzicka, 92-letnia ukraińska Żydówka, z Kijowa musiała uciekać dwa razy w swoim życiu. Po raz pierwszy w 1941 roku, gdy miała zaledwie 10 lat, kiedy na ówczesną Ukraińską Socjalistyczną Republikę Radziecką zaczęły spadać niemieckie bomby. Po raz drugi doszło do tego w zeszłym roku, gdy Rosjanie dokonali inwazji na Ukrainę i zaczęli zabijać cywilów. Teraz mieszka z synem w Krakowie, ale tłumaczy: "chcę wrócić". Ma już tam swój grób, obok grobu rodziców. - Wystarczy wpisać tam brakujące cyfry i wszystko, wszystko będzie się zgadzać - opowiada.

Starsza pani tymczasowy, ale spokojny azyl odnalazła w Krakowie. Swoją historię opowiedziała w jednopokojowym mieszkaniu dziennikarzom agencji Reuters. - Nie wierzyłam, że to się kiedykolwiek wydarzy - mówi, wspominając wydarzenia z II wojny światowej i obecne. 

Przed kamerą Iya pokazała rodzinne zdjęcia, które zabrała z Kijowa razem z książkami, dokumentami i przedmiotami pierwszej potrzeby. I mimo, że wzrok zawodzi ją przy próbie odnalezienia się na fotografiach, jej wspomnienia są ostre i wciąż żywe.

Kobieta urodziła się w 1931 roku w szanowanej rodzinie żydowskiej. Jej dziadek, Nuchim Waisblat, był naczelnym rabinem Kijowa, a jej ojciec, Władimir, pisarzem i wydawcą książek ukraińskich autorów, w tym Tarasa Szewczenki.

Gdy na początku lipca 1941 roku Niemcy zaatakowały Związek Radziecki, Rudzicką obudził huk bomb. Tego dnia otrzymała za zadanie dostarczenie młodym mężczyznom wezwania do mobilizacji na wojnę.

Jej ojciec już wtedy wiedział, że jako Żydzi, nie byli oni w Kijowie bezpieczni.

- Tata wzywał w panice, że mamy wyjeżdżać, że musimy się spakować i wyjechać, ale już wtedy nie można było wyjechać, już 9 lipca była straszna panika. Każdy, kto mógł, uciekał. Komuniści, naród żydowski i wszyscy inni wyjeżdżali - wspomniała tamte dni Rudzicka.

Uciekli z Charkowa 21 września, osiem dni później doszło do masakry w Babim Jarze

Rudzickiej, jej rodzicom i bratu udało się wydostać z Kijowa. Najpierw trafili do Charkowa na wschodzie kraju, później wyjechali do Taszkientu, stolicy Uzbekistanu, oddalonego niemal 3800 kilometrów od ich rodzinnego domu.

92-latka pamięta, że rodzina opuściła Charków dokładnie 21 września 1941 roku. Zaledwie osiem dni później miała miejsce masakra, zapamiętana jako jedna z najtragiczniejszych dla ukraińskich Żydów. Niedługo po zajęciu Kijowa przez wojska hitlerowskie, Niemcy zebrali ich, po czym nakazali marsz w kierunku wąwozu Babi Jar. Na miejscu Żydów dzielono na dziesięcioosobowe grupy i zabijano z karabinów maszynowych. W ciągu zaledwie dwóch dni, 29 i 30 września 1941 roku, niemieckie grupy operacyjne rozstrzelały tam, według niemieckich raportów, 33 771 osób. Kolejne egzekucje trwały do 11 października. W tym czasie zabito kolejne 17 tysięcy Żydów.

1 marca 2022 roku rosyjskie pociski spadły na okolice miejsca pamięci w Babim Jarze.

Trudna droga do Polski. "Chcę do domu, porozmawiać z sąsiadami w języku, który rozumiemy"

Po zakończeniu II wojny światowej rodzina Rudzickiej wróciła do Kijowa. Kobieta zatrudniła się jako typograf. Wzięła ślub, urodziła syna. Artur ma teraz 54 lata i mieszkał razem z nią w stolicy do ubiegłego roku.

Z Kijowa musieli jednak uciekać, tak jak przed Niemcami, gdy Rosjanie 24 lutego 2022 roku rozpoczęli inwazję lądową na Ukrainę.

Najpierw dostali się do Mołdawii, a następnie na Litwę, gdzie udostępniono im mieszkanie. Artur jednak nie mógł znaleźć tam pracy. 

Amerykańsko-Żydowski Połączony Komitet Rozdzielczy, którego kijowskim oddziałem kierował dawnej dziadek Rudzickiej, zaprosił rodzinę do Warszawy, a potem do Krakowa.

Iya i Artur mieszkali od czasu ucieczki z ukraińskiej stolicy w dziesięciu różnych mieszkaniach. Teraz zatrzymali się w kolejnym - na trzy miesiące. Rudzicka z okna widzi rosyjską flagę, która zawieszona jest przy rosyjskim konsulacie. - Gdy spojrzysz w drugą stronę, ulica wygląda jak w Kijowie - powiedziała dziennikarzom. 

- Chcę do domu. Chcę po prostu wyjść i porozmawiać z sąsiadami w języku, który rozumiemy. Miałam swoją codzienną rutynę, swój własny reżim, wszystko. A tutaj jestem wyrwana ze wszystkiego - dodała.

Dziennikarzom przekazała, że w Kijowie czeka na nią grób z tabliczką, obok miejsca spoczynku jej rodziców. - Wystarczy wpisać tam brakujące cyfry i wszystko, wszystko będzie się zgadzać - powiedziała.

W ciągu 11 miesięcy od rozpoczęcia zbrojnej inwazji siły Władimira Putina zabiły tysiące cywilów, obróciły dziesiątki ukraińskich miast w gruzy, zmuszając miliony osób do opuszczenia domów.

W piątek 27 stycznia - w rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau w 1945 roku - przypada Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.

Autorka/Autor:akw/adso

Źródło: Reuters, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: