Nasza telewizja, jak i każda inna w Ukrainie, działa teraz w trybie wojennym. Wszystkie projekty, które mamy, pracują teraz inaczej - mówił dziennikarz ukraińskiej stacji 1+1 Anton Pszenycznyj, który w rozmowie z TVN24 odpowiedział o tym, jak zmieniła się praca mediów w Ukrainie od czasu rosyjskiej inwazji. - Wojna zmieniła wszystkich, telewizję także. Nie będzie jak wcześniej - zaznaczył.
- Nasza telewizja, jak i każda inna w Ukrainie, działa teraz w trybie wojennym. Wszystkie projekty, które mamy, pracują teraz inaczej - relacjonował dziennikarz ukraińskiej stacji 1+1. Anton Pszenycznyj opowiedział o współtworzonym przez siebie programie śniadaniowym, który po rosyjskiej inwazji zmienił charakter. - To już nie jest rozrywkowe poranne show. Teraz chcemy pokazywać ludzi, historie tych, którzy pomagają. Dużo mówimy o tych, którzy szukają pomocy, ale i o działalności charytatywnej. Nasza praca wygląda inaczej, ale nie przerwaliśmy jej nawet na jeden dzień. Do dziś pracujemy siedem dni w tygodniu. Co więcej, wcześniej program trwał trzy godziny, a teraz nawet cztery. Każdego dnia – dodał.
- Dużo mówimy teraz na przykład o psychologii, jak przystosować się do tych warunków, jak przetrwać. Teraz mamy jeszcze jeden temat – brak prądu. Radzimy, jak poprawnie wykorzystać palniki gazowe, generatory i inny sprzęt - relacjonował. - Czy wrócimy do tak zwanych codziennych tematów? Do czasu naszego zwycięstwa na pewno nie, ale i po zwycięstwie będziemy mówić o wojnie oprócz zwykłych tematów. Wojna zmieniła wszystkich, telewizję także. Nie będzie jak wcześniej – zaznaczył.
Pszenysznyj opowiedział również o swej pierwszej od wybuchu wojny wizycie w rodzinnym Zaporożu. - Wymyśliliśmy projekt, w którym pięciu dziennikarzy jedzie do swoich rodzinnych miast. Jednym z nich byłem ja. Pierwsze, co zauważyłem – Zaporoże oszczędza prąd. I potrafi to robić bardzo skutecznie. Miasto jest pogrążone w ciemności, nic nie widać. To jest bardzo nietypowe, bo pamiętam Zaporoże jako duże miasto, które jest bardzo dobrze oświetlone - mówił.
- Nieważne jaka była pogoda czy pora roku, zawsze było dużo spacerujących. Teraz tego nie ma. No i to, co jest najbardziej zauważalne, to zniszczenia w samym centrum, budynki zniszczone przez rosyjskie rakiety. Pojechać tam i to zobaczyć, to było bardzo trudne. Pamiętam to miasto wyglądające zupełnie inaczej - wspominał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24