W rozmowie z amerykańskim dziennikiem "Wall Street Journal" sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow powiedział, że na Ukrainie działa obecnie dziewięć wyrzutni rakietowych HIMARS i ich odpowiedników, przekazanych przez Stany Zjednoczone i innych sojuszników.
Sekretarz RBNiO powiedział, że przekazane Ukrainie w czerwcu systemy HIMARS umożliwiły ukraińskim siłom zbrojnym precyzyjne atakowanie celów poza linią frontu, które wcześniej były poza ich zasięgiem. Ołeksij Daniłow zaznaczył jednak, że do prowadzenia skutecznej kontrofensywy strona ukraińska potrzebuje dziesiątek takich wyrzutni.
Wyrzutnie wieloprowadnicowe HIMARS w wersji przekazanej Ukrainie umożliwiają precyzyjne rażenie celów na odległość do 70-80 km.
Apele o większe dostawy
Strona ukraińska od dawna apeluje o zwiększenie dostaw tego rodzaju broni, by móc skuteczniej odpowiadać na zmasowany ogień rosyjskiej artylerii. Przeciwnik ma dużą przewagę nad wojskiem ukraińskim zarówno pod względem ilości sprzętu, jak i jego zasięgu.
Według "Wall Street Journal" ostatnie wypowiedzi rosyjskich władz oznaczają, że pomimo ograniczenia celów taktycznych do zajęcia wschodu Ukrainy plany strategiczne Rosji nie zmieniły się, co oznacza, że wojna może potrwać jeszcze długo.
"Sekretarz (rosyjskiej) Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew powiedział we wtorek, że Rosja dąży do 'demilitaryzacji' Ukrainy i zmuszenia jej do przyjęcia neutralnego statusu" – pisze "Wall Street Journal".
Cytując amerykański think tank Instytut Badań nad Wojną (ISW), gazeta ocenia, że "Kreml przygotowuje się do dłuższej wojny z zamiarem zajęcia o wiele większych terytoriów ukraińskich". "Rosyjskie wojska na Ukrainie zaczęły prawdopodobnie przerwę operacyjną i ograniczają się do działań na małą skalę, by zregenerować wyczerpane siły, Kreml szykuje niejawną mobilizację gospodarki na przedłużoną wojnę" – ocenił ISW w ostatnim raporcie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: U.S. Marine Corps photo by Pfc. Sarah Pysher