Układu nie będzie, będą wybory


Nie będzie porozumienia o podziale władzy, które zapobiegłoby drugiej rundzie wyborów prezydenckich w Afganistanie. Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj i jego rywal, były minister spraw zagranicznych Abdullah Abdullah, wykluczyli pójście na układ.

Agencja Associated Press przypomina, że przedstawiciele administracji USA sygnalizowali, iż Waszyngton byłby skłonny zaakceptować porozumienie, pozwalające zrezygnować z drugiej rundy, o ile zgodziliby się na to Karzaj i Abdullah.

Układ niezdrowy dla demokracji

Obaj kandydaci oświadczyli jednak w programach telewizyjnych, nadanych w niedzielę w Stanach Zjednoczonych, że obstają przy drugiej rundzie, bez względu na problemy, jakie niesie ona ze sobą w dziedzinie bezpieczeństwa i logistyki.

Talibowie wezwali już do bojkotu głosowania, grożąc atakami na tych, którzy pójdą do urn.

Karzaj oświadczył w telewizji CNN, że zrezygnowanie z drugiej rundy byłoby "obrazą dla demokracji i obietnicy uszanowania woli narodu". Abdullah dementował zaś w programie telewizji Fox News pogłoski, jakoby był zainteresowany jakimś układem, pozwalającym na zrezygnowanie z drugiej rundy.

Podkreślał, że jest do niej gotowy. Obaj podkreślili, że druga runda jest konieczna dla umocnienia demokracji w Afganistanie.

Co po wyborach?

Administracja Baracka Obamy ma nadzieję, że druga runda wyborów prezydenckich 7 listopada doprowadzi do powstania w Afganistanie prawowitych władz. Oszustwa wyborcze w pierwszej rundzie doprowadziły bowiem do unieważnienia wielu głosów, w konsekwencji żaden z kandydatów nie uzyskał większości absolutnej.

AP pisze, że gdyby druga runda miała wyglądać podobnie, podałoby to w wątpliwość sens wysyłania do Afganistanu kilkudziesięciu tysięcy dodatkowych żołnierzy amerykańskich, jako że mieliby tam wspierać słaby rząd, oskarżany o oszustwa wyborcze.

Źródło: PAP