Nie przygotowujemy nowych sankcji przeciwko Rosji - oznajmił w Brukseli wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych Josep Borrell. Wcześniej, przed rozpoczęciem nieformalnej wideokonferencji szefów dyplomacji krajów UE, Borrell zapewniał, że relacje Unii z Rosją nie poprawiają się. - Napięcie wzrasta – uznał.
- Stosunki z Rosją nie poprawiają się. Wręcz przeciwnie – napięcie wzrasta – oznajmił wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej ds. zagranicznych Josep Borrell, referując tematy spotkania szefów dyplomacji krajów UE. Ministrowie rozmawiali w poniedziałek między innymi o sytuacji na granicy z Ukrainą, gdzie Rosja skoncentrowała duże oddziały wojsk i o uwięzionym rosyjskim opozycjoniście Aleksieju Nawalnym.
- Przekaz wszystkich ministrów był bardzo jasny: całkowite poparcie dla suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy - dodał. Zastrzegł jednocześnie, że UE nie przygotowuje nowych sankcji przeciwko Rosji. - Obecnie nie ma żadnego ruchu w kwestii nowych sankcji przeciwko Rosji. Może to się zmienić - zaznaczył Borrell.
Rzecznik KE: przy granicy Ukrainy jest ponad 100 tysięcy żołnierzy rosyjskich
- Sytuacja na granicy z Ukrainą jest bardzo niepokojąca. (...) Ponad 150 tysięcy rosyjskich żołnierzy zgromadziło się na granicy. Ryzyko dalszej eskalacji jest ewidentne. Musimy pochwalić Ukrainę za jej powściągliwą reakcję i wzywamy Rosję do deeskalacji - powiedział szef unijnej dyplomacji po zakończeniu nieformalnej wideokonferencji unijnych ministrów spraw zagranicznych.
W późniejszym komunikacie słowa Borrella o 150 tysiącach rosyjskich żołnierzy skorygowała Komisja Europejska. - Z szacunków opartych na dostępnych informacjach i naszym zrozumieniu sytuacji, przy granicy Ukrainy jest ponad 100 tysięcy żołnierzy rosyjskich - powiedział rzecznik KE Peter Stano.
"Pokaz siły"
Były naczelny dowódca sił NATO w Europie (SACEUR) amerykański generał Philip Breedlove przyznał w rozmowie z portalem Politico w poniedziałek, że "trzy, cztery dni temu (...) wyglądało to przede wszystkim na pokaz siły".
- Nie było widać strategicznych rzeczy potrzebnych do prowadzenia kampanii – ocenił generał. - Teraz widzimy jednak, że dużo się zmienia, na przykład szpitale polowe, artyleria, zaopatrzenie zaczynają się pojawiać w okolicy frontu. Więc albo Putin zdecydował się zwiększyć presję, albo może (...) rzeczywiście zamierza coś zrobić – uważa Breedlove.
Jak podaje Politico, powołując się na anonimowych informatorów, w związku z sytuacją na Ukrainie i sprawą Nawalnego Polska domaga się nałożenia kolejnych sankcji na Kreml. Tradycyjnie jednak Niemcy i Włochy chcą "zaczekać i zobaczyć, co się stanie".
"Obarczamy rosyjskie władze odpowiedzialnością za sytuację zdrowotną Nawalnego"
W niedzielę wieczorem jeden ze współpracowników Nawalnego, Władimir Miłow poinformował, że opuścił Rosję, by uniknąć aresztowania. W ostatnich dniach prokuratura w Moskwie zażądała, by struktury stworzone przez Nawalnego uznać za organizacje ekstremistyczne.
Sam Nawalny, którego w sierpniu 2020 roku próbowano otruć chemicznym środkiem bojowym, odbywa obecnie wyrok w kolonii karnej. Opozycjonista, który cierpi na bóle kręgosłupa i traci czucie w kończynach, zażądał wizyty lekarza spoza więzienia, ale władze nie spełniły tej prośby. Pod koniec marca Nawalny w proteście ogłosił głodówkę.
Borrell oznajmił w poniedziałek, że Rosja powinna zapewnić Nawalnemu dostęp do odpowiedniej opieki zdrowotnej. - Obarczamy rosyjskie władze odpowiedzialnością za sytuację zdrowotną Nawalnego – powiedział szef unijnej dyplomacji.
Źródło: PAP