Tymoszenko podtruwana?


Julia Tymoszenko przebywająca w kijowskim areszcie już trzeci tydzień może być podtruwana, stwierdzili jej obrońcy. Była premier od kilku dni czuje się coraz gorzej, a na jej ciele "pojawiły się plamy niewiadomego pochodzenia". - Wygląda bardzo ładnie, delikatnie - stwierdziła tymczasem prokurator Lidia Frołowa, jedna z prowadzących sprawę byłej premier. Prokuratura wciąż nie zgadza się na dopuszczenie do Tymoszenko jej rodzinnego lekarza.

Była ukraińska premier, która w ub. tygodniu poprosiła sąd o możliwość konsultacji z lekarzem rodzinnym, odmawia dopuszczenia do siebie komisji tych lekarzy, w której skład mieli wejść najlepsi stołeczni specjaliści.

Jest przekonana, że wyniki badań przeprowadzonych przez komisję wyznaczoną przez sąd mogą zostać później wykorzystane przez władze przeciw niej.

"Bardzo atrakcyjna, wygląda tak samo"

Obrońcy byłej premier domagają się badania, bo na ciele jej klientki pojawiły się dziwne plamy. Prokuratura twierdzi jednak, że stan jej zdrowia jest bardzo dobry. - Mogę powiedzieć, że Tymoszenko wygląda tak, jak na początku procesu. Ona jest bardzo atrakcyjną kobietą, nie zauważyłam jakichś zmian na twarzy, wygląda bardzo ładnie, delikatnie - wyraziła swoją opinię w tej sprawie prokurator Lidia Frołowa.

Na razie nie ma żadnych zdjęć chorej Julii Tymoszenko, ponieważ w czasie procesu sędzia zakazał robienia jakichkolwiek zdjęć i materiałów filmowych. Jedyną fotografię umieściła na Facebooku współpracowniczka byłej premier, Natalia Korolewska, ale jest ona tak złej jakości, że trudno na niej ocenić stan zdrowia oskarżonej.

Za zrobienie fotografii sędzia zdążył jednak zagrozić działaczce Bloku Julii Tymoszenko wyrzuceniem z sali.

To się już zdarzyło

W 2004 r. na Ukrainie doszło do próby otrucia poprzedniego konkurenta politycznego Janukowycza, późniejszego prezydenta Wiktora Juszczenki.

Juszczenko ciężko zachorował po kolacji, którą spożył podczas ówczesnej kampanii prezydenckiej. Walczył w niej o najwyższe stanowisko w państwie właśnie z Janukowyczem.

Austriaccy lekarze orzekli później, że pogorszenie stanu zdrowia Juszczenki było spowodowane zatruciem dioksynami, czyli silnie toksycznymi związkami chemicznymi o działaniu rakotwórczym. Ślady ich działania widoczne są na twarzy Juszczenki do dziś. Toczące się od kilku lat śledztwo nie ustaliło, kto stoi za próbą jego otrucia.

Źródło: Polskie Radio