USA muszą natychmiast wycofać swe wojska z regionu Manbidż na północy Syrii, gdzie ma dotrzeć turecka ofensywa wymierzona w kurdyjskich bojowników z Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG) - oświadczył w sobotę szef tureckiej dyplomacji Mevlut Cavusoglu.
Turcy prowadzą od kilku dni operacje wojskowe w okolicach Afrinu na północnym zachodzie Syrii, obliczone na wyparcie Kurdów z tego regionu. Powstał tym samym nowy front w syryjskiej wojnie, a zarazem pogorszyły się znacznie stosunki między Ankarą a Waszyngtonem, dla którego YPG były ważnym sojusznikiem w wojnie z Państwem Islamskim (IS).
Cavusoglu powiedział dziennikarzom, że Turcja chce teraz "zobaczyć konkretne kroki" podjęte przez USA mające na celu zakończenie pomocy dla Kurdów, choć wcześniej w sobotę Stany Zjednoczone zapewniły Ankarę, że nie będą już dostarczać broni kurdyjskim bojownikom.
Turcja postrzega YPG jako syryjskie ramię zdelegalizowanej w Turcji Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), która od ponad 30 lat prowadzi z turecką armią walkę o kurdyjską autonomię.
Groźba konfrontacji z USA
W piątek prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan po raz kolejny ostrzegł, iż operacja jego wojsk w Syrii pod kryptonimem "Gałązka oliwna" skierowana będzie również na pozostałe kontrolowane przez Kurdów terytoria tego kraju, aż do granicy z Irakiem, co groziłoby konfrontacją z siłami USA wspierającymi Kurdów.
Erdogan mówił, że ma to również dotyczyć regionu Manbidż, około 100 kilometrów na wschód od Afrinu. W Manbidżu rozmieszczono amerykańskie wojska, by nie dopuścić do starć między siłami tureckimi a wspieranymi przez USA rebeliantami.
Przesunięcie się tureckich wojsk w kierunku Manbidżu może zagrozić wysiłkom USA, mającym na celu ustabilizowanie północnej Syrii, gdzie stacjonuje około 2 tysiące amerykańskich żołnierzy. Oficjalnie są oni częścią międzynarodowej koalicji przeciwko tak zwanemu Państwu Islamskiemu (IS).
Operacja "Gałązka Oliwna"
Wojska tureckie i ich sojusznicy wśród syryjskich rebeliantów od 20 stycznia prowadzą ofensywę lądową i powietrzną przeciwko YPG, które wchodzą w skład Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF). Celem Ankary jest wyparcie bojowników kurdyjskich z okolic Afrinu.
SDF były dotychczas głównym sojusznikiem koalicji pod wodzą USA w wojnie z dżihadystami z IS w Syrii. Kontrolują blisko 25 procent syryjskiego terytorium wzdłuż granic z Turcją i Irakiem. Siły kurdyjskie starają się skonsolidować i wzmocnić swe zdobycze terytorialne w północnej Syrii.
Autor: momo//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: US Department of Defence