Polscy ratownicy uratowali w piątek 12. osobę w mieście Besni w Turcji. Kobieta spędziła pięć dób pod zawalonym budynkiem. - Po nawoływaniu usłyszeliśmy pukanie. Próbowaliśmy dotrzeć z trzech różnych kierunków do niej. Okazało się, że jeden kierunek był najszybszy - opowiadał brygadier Marcin Sapieha, dowódca zespołu operacyjnego.
Działania polskich ratowników niosących pomoc osobom poszkodowanym przez trzęsienie ziemi relacjonują z Turcji korespondent TVN24 Paweł Łukasik i operator TVN24 Tomasz Burdal.
Andrzej Bartkowiak, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej, przekazał w piątek wieczorem, że polskim ratownikom z grupy HUSAR udało się w piątek wieczorem uratować kobietę, która pięć dób spędziła uwięziona pod gruzami zawalonego budynku w tureckim mieście Besni. "Mamy to!!!!! 12 uratowany człowiek. Wiele godzin walki :-) Brawo!!!!!! Mistrzowie!!!!" - napisał na Twitterze. To 12. osoba uratowana przez polską grupę ratunkową.
- Dotarliśmy do osoby poszkodowanej tunelem o długości około dziewięciu metrów. Wykuliśmy w wyższym stropie otwór, którym nasz ratownik się dostał. Miał kontakt fizyczny z osobą poszkodowaną - relacjonował wcześniej akcję ratunkową młodszy brygadier Jarosław Wojtkowski w rozmowie z reporterem TVN24.
Brygadier Marcin Sapieha o uratowaniu kobiety
O akcji ratowniczej opowiedział w rozmowie z dziennikarzami brygadier Marcin Sapieha, dowódca zespołu operacyjnego.
- Po nawoływaniu usłyszeliśmy pukanie, gdzieś tam przenoszące się po stropach. Coraz bliżej staraliśmy się lokalizować to miejsce. Próbowaliśmy dotrzeć z trzech różnych kierunków do niej. Okazało się, że jeden kierunek był najszybszy, jednak był bardzo długi. To jest ośmio- dziewięciometrowy tunel ratowniczy w głąb budynku - relacjonował.
Dowódca polskich ratowników: musieliśmy uwolnić jej rękę
Jak dodał, następnie ratownicy "musieli przebić się przez strop w górę". - Wyszło, że jesteśmy za tą osobą poszkodowaną, za jej plecami. Jak już byliśmy w środku, spotkało nas następne utrudnienie w postaci tego, że kończyna lewa, górna była dociśnięta bardzo ciężkim, żelbetowym elementem, podciągiem - powiedział Sapieha.
Dodał, że udało się uwolnić rękę kobiety. Jak mówił, dopiero wtedy ratownicy mogli ewakuować kobietę przez tunel na zewnątrz.
Komendant główny Państwowej Straży Pożarnej przekazał, że w piątek rano podjęto decyzję o przedłużeniu akcji polskich strażaków w Turcji. Ratownicy będą na miejscu co najmniej do czwartku 16 lutego. "Nadal są szanse na wydobycie żywych" - napisał Bartkowiak.
Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii
Epicentrum trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8, które w poniedziałek nad ranem nawiedziło południowo-wschodnią Turcję i północno-zachodnią Syrię, znajdowało się w tureckiej prowincji Kahramanmaras. Niecałe 12 godzin później, kilkadziesiąt kilometrów na północ, miało miejsce drugie trzęsienie o magnitudzie 7,7. Obu zjawiskom towarzyszyła seria ponad 100 wstrząsów wtórnych.
W Turcji liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi, które w poniedziałek nawiedziło turecko-syryjskie pograniczne, wzrosła do 20 665 - poinformowała w sobotę rano turecka rządowa agencja do spraw sytuacji nadzwyczajnych i klęsk żywiołowych (AFAD). W Syrii, według piątkowych doniesień, liczba ofiar śmiertelnych wynosi 3377. Tym samym całkowita liczba zmarłych w obu krajach przekroczyła 24 tysiące.
Dotknięty trzęsieniem ziemi rejon południowo-wschodniej Turcji i północno-zachodniej Syrii jest aktywny sejsmicznie i często dochodzi w nim do wstrząsów. Jednak to ostatnie jest najpotężniejszym tego typu kataklizmem w tym regionie w ostatnim czasie. W 1999 roku na skutek trzęsienia w tureckim Izmit zginęło 17-18 tysięcy osób. Jak pokazały pomiary, wstrząsy miały magnitudę 7,6.
Najtragiczniejsze w historii pomiarów sejsmicznych trzęsienie ziemi odnotowano w 1976 roku w chińskiej prowincji Tangshan. Oficjalne dane władz mówiły o 250 tysiącach ofiar. Prawdopodobnie były mocno zaniżone, bo niektóre źródła podawały liczbę nawet 650 tysięcy zabitych. Trzęsienie ziemi w Tangshan miało - według oficjalnych danych - magnitudę 7,5, choć inne pomiary wskazywały nawet na magnitudę 8,2. Z kolei magnitudę wynoszącą 9,5 miało najsilniejsze w historii odnotowane pomiarami trzęsienie, w 1960 roku, w Chile. Zginęło wtedy ponad 1650 osób.
Źródło: TVN24