Przez pożary lasów w pobliżu miasta Manavgat w Turcji zginęły trzy osoby. Turyści – w tym Polacy – przekazują niepokojące relacje, a wielu decyduje się na powrót do domów. MSZ w Warszawie apeluje do polskich turystów o czujność i rejestrację w serwisie Odyseusz ułatwiającym w nadzwyczajnych sytuacjach służbom dyplomatycznym kontakt z podróżującymi.
- Olbrzymi pożar. Właściwie nie było widać słońca. Widzieliśmy karetki pogotowia i straż pożarną. Bliżej lotniska niebo się wypogodziło, natomiast nie mieliśmy żadnych informacji poza tym, co sami widzieliśmy: kłęby dymu – powiedziała jedna z Polek, która wróciła do Polski z Turcji. - Jak wracaliśmy na lotnisko, panowały dwa pożary. Byliśmy akurat w Okurcalar, jak wyszliśmy około godziny 10 na plażę, to już było widać mocny dym – dodał jeden z podróżnych.
Inny z turystów powiedział, że jego rodzina znajdowała się około 20 kilometrów od pożaru. – Początkowo było widać tylko łunę i dym, a dzisiaj już było czuć ten dym. Okolice Side były całe zadymione i było czuć spaleniznę – przekazał. Turysta widział, jak samoloty i helikoptery nabierają z morza wodę do gaszenia pożaru.
- Obywatele Turcji nas tutaj uspokajają, ale my nie czujemy się bezpiecznie – powiedziała przebywająca w Turcji Karolina Krzewska. – W okolicach jest wyłączony prąd, więc w hotelu nie mamy klimatyzacji, a na zewnątrz jest 40 stopni Celsjusza, więc się obawiamy i czekamy na informacje z biura podróży o zmianie miejsca – dodała.
Karolina Krzewska zwróciła uwagę, że jak wylatywała z Polski we wtorek, nie otrzymała żadnej informacji o pożarze. – Dopiero po przylocie, jak jechaliśmy autokarem, zobaczyliśmy, że są pożary – podkreśliła.
Pożary w pobliżu miasta Manavgat
Według tureckich mediów w pożarze lasu w pobliżu miasta Manavgat oddalonego około 70 kilometrów od turystycznego miasta Antalya zginęły trzy osoby. Z powodu pożaru, który wybuchł w środę, służby ewakuowały kilkanaście okolicznych wiosek.
Wskutek zatrucia dymem do szpitali przewieziono 122 osoby, trzy zostały poważnie poparzone. W czwartek rano 58 osób wciąż pozostawało pod opieką w szpitalu. Pożar uwięził też 10 osób pływających łodzią po jeziorze. W czwartek dotarli do nich ratownicy.
Przyczyny pożaru na razie nie są znane. Jedną z przyjętych przez policję wersji jest celowe podpalenie. Burmistrz miasta Antalya Muhittin Bocek zapewnił, że obiekty turystyczne nie są zagrożone.
MSZ apeluje do turystów o czujność
Resort spraw zagranicznych w Warszawie zapewnił, że polska ambasada w Ankarze i konsulat honorowy w Antalyi pozostają w kontakcie z miejscowymi służbami.
"Placówka w Ankarze oraz Konsulat Honorowy w Antalyi pozostają w stałym kontakcie z miejscowymi służbami i rezydentami biur turystycznych. Według informacji otrzymanych od lokalnych służb w tej chwili sytuacja jest pod kontrolą i nie ma bezpośredniego zagrożenia, jednak nie należy wykluczać ryzyka rozprzestrzeniania się ognia" – zaznaczył resort spraw zagranicznych w opublikowanym w czwartek komunikacie.
"Prosimy więc o zachowanie czujności, słuchanie komunikatów miejscowych służb, a także rejestrację w systemie Odyseusz https://odyseusz.msz.gov.pl i zapisanie numeru do konsula dyżurnego +90 530 469 12 61" – zaapelowało MSZ. Zaznaczyło, że telefon jest "dostępny w sytuacjach nagłych, wymagających natychmiastowej interwencji konsula, w razie bezpośredniego zagrożenia".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24