Co najmniej 20 osób zginęło, a 117 zostało rannych, z czego 8 walczy w szpitalu o życie - to skutek wybuchu fabryki sztucznych ogni, do której doszło w Stambule. Eksplozja zburzyła wielokondygnacyjny budynek w europejskiej części miasta.
Turecka policja twierdzi, że pod gruzami wciąż mogą znajdować się ludzie. Eksplozja nastąpiła rano, około godziny 9.45 w europejskiej dzielnicy Stambułu - Davutpasa. W wyniku wybuchu zawaliło się kilka pięter w bloku, w którym mieściły się m.in. zakłady odzieżowe i nielegalna fabryka sztucznych ogni.
Tureckie media spekulowały, że jest to kolejny zamach terrorystyczny, jednak władze wykluczają taką możliwość. - Wybuch został spowodowany przez sztuczne ognie - zapewnił gubernator prowincji Stambuł Muammer Guler.
Eksplozja spowodowała zawalenie się budynku, pożar i kolejne wybuchy. Zniszczonych zostało także kilka samochodów stojących w pobliżu.
- Fabryka fajerwerków już dwukrotnie była zamykana przez władze miasta, lecz mimo to kontynuowała produkcję nielegalnie - powiedział przedstawiciel władz miejskich Murat Aydin.
Na początku stycznia podobny wybuch miał miejsce w Diyarbakir, mieście we wschodniej Turcji. Zabił wówczas 6 osób oraz 12 ranił. Podejrzewano, że zamachu dokonali kurdyjscy separatyści z partii PKK, uznawanej za organizację terrorystyczną.
Źródło: TVN24, PAP