To nie hakerzy, ale awaria sprzętu zablokowała nasze strony internetowe - przekonuje rząd Izraela. W niedzielę - po wcześniejszych groźbach grupy "Anonimowych" - przestały działać witryny rządu oraz służb specjalnych.
W niedzielę nie działał też system komputerowy ministerstwa finansów służący przekazywaniu środków finansowych innym resortom.
W poniedziałek bez przeszkód można już z powrotem korzystać z zawieszonych wcześniej stron, m.in. sił zbrojnych, agencji wywiadu Mosad oraz służby kontrwywiadowczej Szin Bet.
Władze przekonują, że ich witryny nie zostały zawieszone z powodu zmasowanego ataku hakerów - jak wcześniej podawano - ale wskutek awarii serwerów, a ściślej komponentów służących przechowywaniu danych, wyprodukowanych przez koncern IBM.
Carmela Awner, szefowa rządowej komórki informatycznej, odpowiedzialnej za funkcjonowanie e-rządu, wyjaśnia na Facebooku, że niektóre ze stron internetowych rządu oraz świadczone przez niego usługi on-line nie były dostępne ze względu na usterki serwerów.
Hakerzy grozili
Awaria miała miejsce dokładnie dwa dni po tym, jak słynna grupa hakerów "Anonimowi" (Anonymous) zagroziła atakiem na strony izraelskich władz w odwecie za zatrzymanie przez marynarkę wojenną Izraela dwóch jachtów, które próbowały przerwać morską blokadę palestyńskiej Strefy Gazy, nałożoną przez państwo żydowskie.
Eksperci wyrażają zdziwienie tym, że - niezależnie od przyczyn awarii - tak ważne instytucje nie mają rezerwowego systemu, który umożliwiałby bezawaryjne funkcjonowanie rządowych stron i e-usług. Komentator największej gazety izraelskiej "Izrael Hajom" wezwał rząd do jak najszybszego przeznaczenia środków na zbudowanie porządnego back-up (kopii bezpieczeństwa).
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu