NASA przeprowadziła test silnika RS-25, który niegdyś był częścią promów kosmicznych, a teraz ma wchodzić w skład najpotężniejszej rakiety kosmicznej - SLS. Przystosowanie do nowej roli wymagało przeróbek, co oznacza konieczność przeprowadzenia wielu testów. Widowiskowe próby mają miejsce na specjalnych stanowiskach w stanie Missisipi.
Ostatni test został przeprowadzony 16 stycznia w takich warunkach atmosferycznych, że wywołał deszcz. Temperatura powietrza była bliska zera. Chmury pary i dymu wystrzeliwujące ze stanowiska testowego szybko się schłodziły i zalały okolicę strugami wody. Wtorkowy test był pierwszym w 2018 roku. Sprawdzano działanie zmodernizowanych systemów kontroli silnika i wydrukowany na drukarce 3D element zapobiegający groźnym wibracjom. Jak twierdzi NASA, wszystko przebiegło zgodnie z planem. Silnik działał 365 sekund.
Ekstremalne wywoływanie deszczu
Moc RS-25 jest tak duża, że trzeba chronić stanowisko testowe przed zniszczeniem. Tuż pod samym silnikiem cały czas wylewane są tony wody, która tłumi falę uderzeniową. W ciągu minuty przepływa tamtędy 120 tysięcy litrów. Gazy wylotowe mają temperaturę bliską 3000 stopni C, więc woda natychmiast zamienia się w parę, która wystrzeliwuje z dużą prędkością ze stanowiska testowego. Po zetknięciu z zimnym powietrzem szybko się schładza i ponownie zmienia w wodę.
Hey @NASASpaceflight, found some Rocket Rain for you! Had to process the photo pretty aggressively to make it stand out, but the test looked great from here! pic.twitter.com/TjnnGHZjrt
— Navy Nole (@Navy_Nole) 16 stycznia 2018
Podczas jednego takiego odpalenia silnik zużywa ponad sto ton paliwa w postaci ciekłego tlenu i ciekłego wodoru. Do dyszy tłoczą go specjalne turbopompy, które obracają z prędkością 35 tysięcy obrotów na minutę (zwykły kierowca rzadko rozpędza swój silnik do więcej niż cztery tysiące obrotów na minutę), 580 razy w ciągu sekundy. To obecnie najpotężniejszy silnik rakietowy na paliwo ciekłe. RS-25 pierwotnie zaprojektowano w latach 70. dla promów kosmicznych NASA. Na każdym montowano trzy. Były wówczas unikalne, bowiem jako pierwsze służyły do wielokrotnego użytku. Po każdym locie demontowano je, poddawano przeglądowi i naprawom, a potem wykorzystywano w kolejnej misji. Po zamknięciu programu promów kosmicznych w magazynach NASA zostało 16 silników RS-25, które postanowiono użyć w nowej wielkiej rakiecie SLS. Ma ona w przyszłej dekadzie dostarczyć ludzi na Księżyc i dalej.
Najpierw muszą jednak przejść modernizację. Obecnie prowadzone testy są jej częścią. Końcowym efektem ma być otrzymanie specjalnej certyfikacji dopuszczającej użycie ich w rakietach wożących ludzi.
Autor: mk//kg / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: NASA