Pakistańscy talibowie podejmują rękawicę, jaką rzuciła im armia rozpoczynając ofensywę w Północno-Zachodniej Prowincji Pogranicznej. To koniec rozmów pokojowych na temat Doliny Swat - ostrzegają muzułmańscy radykałowie.
Takie stanowisko talibów poinformował rzecznik protalibskiego islamskiego duchownego Sufiego Mohammada, pełniącego w rokowaniach rolę mediatora. Talibowie mają za złe rządowi, że ruszając z operacją w regionie Dir w Północno-Zachodniej Prowincji Pogranicznej narusza warunki porozumienia zawartego w lutym.
Stanowiło ono, iż w graniczącym z Afganistanem Dir i Dolinie Swat w zamian za powstrzymanie się od walk talibowie dostali prawo wprowadzenie prawa szariatu. Było to usankcjonowanie faktycznej sytuacji, ponieważ dolina i tak od ponad roku pozostawała pod kontrolą radykałów islamskich.
Ustępstwa niepokoją
Jednak zgoda rządu na szariat w regionie oddalonym zaledwie o nieco ponad 100 km od stolicy kraju poważnie zaniepokoiła Zachód, szczególnie Waszyngton. Ponadto talibowie nie zadowolili się Doliną Swat, ale zaatakowali również sąsiedni rejon Buner.
I chociaż się z niego wycofali, dla Islamabadu był to sygnał, że jeśli radykałowie nie zostaną powstrzymani, w kilka miesięcy mogą zagrozić także stolicy.
Wojskowi ruszyli na serio
Dlatego też ruszyła wojskowa ofensywa na pograniczu kraju. W niedzielę wieczorem przedstawiciel armii pakistańskiej informował, iż w ciągu dnia w toku operacji zginęło kilkudziesięciu talibskich bojowników, w tym jeden z ich dowódców.
- Ekstremiści nie mają wyjścia tylko złożyć broń, ponieważ rząd naprawdę chce ich wymieść - zapowiada szef pakistańskiego MSW Rehman Malik.
Źródło: reuters, pap