Król Tajlandii Maha Vajiralongkorn oświadczył w piątek, że decyzja jego starszej siostry o kandydowaniu w marcowych wyborach parlamentarnych jest "niestosowna" i niekonstytucyjna. Tym samym najprawdopodobniej pogrzebał szanse 67-letniej księżniczki w wyścigu o fotel premiera.
"Jakiekolwiek zaangażowanie członka rodziny królewskiej w politykę stoi w sprzeczności z tradycją, zwyczajami i kulturą kraju i z tego powodu jest wysoce niestosowne" - zaznaczył władca w oświadczeniu udostępnionym przez Pałac.
Wróciła do kraju po latach
67-letnia księżniczka Ubolratana Rajakanya Sirivadhana Barnavadi ogłosiła wcześniej, że zamierza kandydować z ramienia niewielkiej partii Thai Raksa Chart, która jest lojalna wobec byłego premiera Thaksina Shinawatry.
Ubolratana, najstarsza córka zmarłego półtora roku temu króla Bhumibola Adulyadeja, po poślubieniu w 1972 roku obywatela USA, zamieszkała w tym kraju i zrzekła się tytułu książęcego. Jednak po rozwodzie w 1998 roku wróciła do Tajlandii i znów zaczęła uczestniczyć w życiu dworu. Jest aktywna w mediach społecznościowych i grała w kilku filmach rodzimej produkcji.
Księżniczka kontra generał?
Zaplanowane na 24 marca wybory parlamentarne mają zakończyć rządy junty wojskowej, która przejęła władzę w 2014 roku, odsuwając od władzy tymczasowy rząd Yingluck Shinawatry, młodszej siostry Thaksina Shinawatry. Jednak obiecane przez wojsko wybory już kilkakrotnie były przekładane. Jeśli doszłoby do startu Ubolratany, głównym kontrkandydatem byłby przywódca junty wojskowej i obecny premier generał Prayuth Chan-ocha, który również w piątek zgłosił swoją kandydaturę. Jak pisze Reuters, start Ubolratany mógłby zmienić przebieg wyborów, które do tej pory były postrzegane jako pojedynek między populistycznymi sojusznikami i zwolennikami przebywającego na emigracji Thaksina z jednej strony, a rojalistyczno-wojskowym establishmentem z drugiej.
Autor: momo/ja / Źródło: PAP