W wyniku eksplozji, do jakiej doszło we wtorek nad ranem w budynku wielorodzinnym w szwedzkim Goeteborgu, do szpitali trafiło co najmniej 16 osób, cztery są ciężko ranne. Policja bada, czy na miejscu zdarzenia został podłożony ładunek wybuchowy.
Wybuch w Goeteborgu doprowadził do pożaru obejmującego trzy klatki schodowe kilkupiętrowego budynku. Ewakuowano setki mieszkańców. W pobliskim kościele zorganizowano centrum kryzysowe.
Jak podała Agencja Reutera, do szpitali trafiło co najmniej 16 osób, natomiast szwedzkie radio SR informowało, że do szpitali przewieziono 25 osób. Poważne obrażenia odniosły trzy starsze kobiety i mężczyzna.
"Wyszłam na balkon i byłam zszokowana. Wszędzie był dym"
Mieszkająca w budynku Anja Almen powiedziała, że usłyszała hałas na ulicy tuż po piątej rano, około 15 minut po eksplozji. - Wyszłam na balkon i byłam zszokowana. Wszędzie był dym, na każdej klatce schodowej - powiedziała przez telefon Agencji Reutera z kościoła przeorganizowanego na centrum kryzysowe. - Wozy strażackie podjechały z drabinami, strażacy wyciągali ludzi z mieszkań - dodała.
Według policji "niejasne jest źródło detonacji", wszczęto dochodzenie w sprawie "spowodowania zniszczeń". - Uważamy, że przyczyny eksplozji nie są naturalne – mówił rzecznik policji Thomas Fuxborg. Jak dodał, służby podejrzewają, że "prawdopodobnie" coś zostało umieszone w miejscu, w którym później doszło do wybuchu". Na razie nikt nie jest podejrzany.
Służby ratunkowe wykluczyły wyciek gazu, jednak powstrzymały się od spekulowania na temat przyczyn eksplozji.
Władze poinformowały, że pożaru nie udało się nadal opanować.
Wcześniej tego rodzaju detonacje, choć o znacznie mniejszej sile, były metodą zastraszania stosowaną przez zwalczające się grupy przestępcze.
W tym roku w Goeteborgu do połowy sierpnia doszło do 10 eksplozji. W Szwecji w ostatnich miesiącach liczba wybuchów spadła wraz ze wzrostem liczby strzelanin.
Źródło: PAP