Szewardnadze gani raz Gruzję, raz Rosję

 
Szewardnadze zmienił zdanieTVN24

Były prezydent Gruzji Eduard Szewardnadze ma wyraźny problem z oceną konfliktu w rządzonym przez siebie niegdyś kraju. W zeszłym tygodniu obarczał winą za wojnę Micheila Saakaszwilego. Teraz mówi, że Rosja powinna zostać ukarana za swoją interwencję w Gruzji.

- Konflikt w Gruzji jest sprawdzianem. Jeśli Europa da Rosji wolną rękę w Gruzji, to jakie gwarancje otrzymają Polska i kraje bałtyckie, że identyczny scenariusz się nie powtórzy - powiedział Szewardnadze francuskiemu dziennikowi "Le Parisien". - Rosja powinna zostać ukarana za to, co robiła - zaznaczył.

Pomoc wojskowa dla Tbilisi

Były prezydent uważa, że Europa i USA muszą teraz zapewnić Gruzji pomoc humanitarną i finansową, a także wojskową. W jego opinii "karą dla Rosji będzie opuszczenie Gruzji i zapewnienie, że w przyszłości nie odważy się na podejmowanie podobnych prób".

Udzielanie wsparcia Gruzji "leży w interesie Europy, dla jej własnego bezpieczeństwa", uważa były prezydent, według którego gdyby Gruzja była członkiem NATO, "z pewnością nie doszłoby do tego, co dzieje się w tej chwili".

Błąd Saakaszwilego

W ubiegłym tygodniu Szewardnadze miał nieco odmienne zdanie. - Gruzińskie władze popełniły wielki błąd, interweniując w Osetii Południowej - mówił niemieckiemu dziennikowi "Bild". Tym samym skrytykował decyzje swojego następcy Micheila Saakaszwilego.

Człowiek władzy

80-letni obecnie Szewardnadze był ministrem spraw zagranicznych ZSRR w latach 1985-1991, za rządów Michaiła Gorbaczowa. Po rozpadzie ZSRR powrócił do Gruzji, gdzie sprawował urząd prezydenta od 1995 do 2003 roku. Został odsunięty od władzy w wyniku tzw. Rewolucji Róż i zastąpiony przez Micheila Saakaszwilego.

Źródło: TVN24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24