Poseł PiS Dariusz Matecki, który niedawno został tymczasowo aresztowany na dwa miesiące, instruował swoich współpracowników, w jaki sposób usuwać ślady, między innymi z telefonów komórkowych. Odbywało się to poprzez tajną grupę "Wejście" na komunikatorze Signal. Szczegóły tych działań opisała "Gazeta Wyborcza". W czwartek doniesienia dziennika potwierdził rzecznik Prokuratury Krajowej prokurator Przemysław Nowak. Wpisy, z których część została usunięta, są jednym z dowodów na zacieranie śladów i utrudnianie śledztwa dotyczącego Funduszu Sprawiedliwości.
8 marca Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów zastosował wobec podejrzanego posła PiS Dariusza Mateckiego areszt na okres dwóch miesięcy. Szef zespołu śledczego nr 2 Prokuratury Krajowej Piotr Woźniak argumentował wówczas, że sąd uznał, iż są przesłanki do zatrzymania Mateckiego - przede wszystkim zebrany w sprawie materiał dowodowy uprawdopodabnia zarzucane mu czyny. Jak tłumaczył, sąd uznał też, że istnieje obawa matactwa ze strony podejrzanego i zagrożenie wymierzeniem wysokiej kary pozbawienia wolności.
Rzecznik Prokuratury Krajowej potwierdził doniesienia
W czwartek rzecznik Prokuratury Krajowej prokurator Przemysław Nowak potwierdził, "że z materiału dowodowego wynika, że taka grupa została utworzona". - Ona została utworzona w kwietniu zeszłego roku, a więc na kilka dni po tym, jak przeprowadzona została pierwsza i największa do tej pory duża realizacja w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, wtedy, kiedy zatrzymanych było kilka osób, w tym ksiądz Michał O. - doprecyzował Nowak podczas briefingu.
Prokurator potwierdził także, że w skład tej grupy wchodzili Dariusz Matecki "oraz pozostali dwaj podejrzani" - Mateusz W., były wicewojewoda zachodniopomorski oraz Adam S., prezes stowarzyszenia Fidei Defensor.
- Mamy kopię części tych rozmów, część została usunięta, pochodzących z telefonów Adama S., i rzeczywiście na tej grupie uczestnicy rozmawiali o tym, w jaki sposób, mówiąc najogólniej, uniknąć odpowiedzialności karnej - wyjaśnił.
Rzecznik PK zastrzegł przy tym, że prokuratura nie udostępniała autorowi artykułu Wojciechowi Czuchnowskiemu "dokumentów z tej sprawy".
CZYTAJ TEŻ: "Grupa wejście" i kontakty z Romanowskim. Jak miał mataczyć Dariusz Matecki?
Wymiana zdań na grupie "Wejście"
Więcej o działaniu grupy "Wejście", a zwłaszcza aktywności na niej Mateckiego, napisała w środę "Gazeta Wyborcza". Dziennik poinformował, że grupa "Wejście" powstała 1 kwietnia 2024 roku, czyli na niemal rok przed tym, zanim Matecki został zatrzymany i trafił do aresztu.
"Korespondencja z Signala nie miała się zachować, a jej uczestnicy byli instruowani, by pilnować usuwania wiadomości. Nie zrobił tego Adam S. Gdy został zatrzymany, na jego smartfonie ABW znalazła nieskasowane wpisy z okresu od 1 do 8 kwietnia 2024 r. Dziś są jednym z dowodów, że Matecki zacierał ślady i utrudniał śledztwo" - pisze dziennik.
Przytacza też konkretne wiadomości wymieniane przez uczestników konwersacji. "Tego dnia (1 kwietnia 2024 roku - red.) jest najbardziej aktywna i tego dnia Dariusz Matecki przekazuje instrukcję, jak usuwać ślady. Grupę zakłada Mateusz W. Pisze: 'Szanowni Państwo, w związku z wiadomymi planami proponuję na tej grupie informować się na bieżąco o rozwoju sytuacji. Codziennie o poranku w dni robocze wrzucamy tu status z informacją, czy coś się dzieje. Jeśli tak, to w miarę możliwości wrzucamy tutaj zdjęcia dokumentu o przeszukaniu czy zatrzymaniu. W grupie jest: Dariusz [Matecki], Adam [Adam S.], Patrycja [Patrycja Sz. szefowa biura Mateckiego], ja i moja żona'" - opisuje "Wyborcza".
Adam S. to prezes stowarzyszenia Fidei Defensor, a Mateusz W. to były wicewojewoda zachodniopomorski z Suwerennej Polski i były prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Mediów (wcześniej Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia). Obaj zostali zatrzymani w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Zarzuty wobec nich dotyczą przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków, przywłaszczenia mienia i prania pieniędzy.
Według prokuratury konkursy, w których uczestniczyło stowarzyszenie Fidei Defensor oraz Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia, były przeprowadzone przez Ministerstwo Sprawiedliwości w taki sposób, aby umożliwić tym podmiotom ich wygranie.
CZYTAJ TEŻ: Matecki zatrzymany i doprowadzony do Prokuratury Krajowej. Nowak: trwają też przeszukania
Matecki o "usuwaniu wszystkich konwersacji"
W jednej z wiadomości na tej grupie Matecki - jak ujawnia "Wyborcza" - pisał o usuwaniu wszystkich śladów dotyczących ich konwersacji w tej sprawie. "(Trzeba - red.) usunąć wszystkie nasze konwersacje, maile, po co ktoś ma to czytać. Zdjęcia rodzinne, archiwa najlepiej na dyski i wywieźć w bezpieczne miejsce (...) W domu nie trzymać żadnych dysków, penów (pendrive - red.) itd. Jeśli ktoś ma iPhone, to w trzy kliknięcia można wyzerować telefon, tylko spiszcie sobie najważniejsze numery na kartce (podaje instrukcję kasowania telefonu). Ustawienia- ogólne-wyzeruj- hasło do iCloud i w kilkadziesiąt sekund jest wyzerowane całkowicie. Podobnie z Macami (komputery Apple - red.)" - przytacza jego wiadomość dziennik.
"Przetrwamy to, ziomeczki"
Następnie "GW" opisuje fragment konwersacji, w której Matecki wyraża pewność, że "go wsadzą obojętnie za co".
Matecki: "Ja będę w stałym kontakcie z resztą ekipy z SP [Suwerenna Polska, partia Zbigniewa Ziobry]. Wstaję o 5.30 jutro i czuwam przy telefonie. (...) Trzeba to przetrwać. Ważne, by była opieka dla dzieci. Ja już wiem, że mnie wsadzą za obojętnie co. Coś sobie wymyślą. Najważniejsze, żeby się nie poddawać i nie robić tego, co chcą Giertychy. Jakoś będzie (...) nas też powsadzają i zrobią pokazówkę".
Patrycja Sz.: "Pokazówkę to oni niezłą odpier... To fakt. Ale panowie, grunt to trzymać się razem. To chyba jedyna metoda (emotikon serduszka)"
Matecki: "Ze mną zrobią to zapewne pokazowo zaraz po głosowaniu w Sejmie. To samo z Romanem [Marcin Romanowski, poseł PiS i były wiceminister sprawiedliwości odpowiedzialny za Fundusz] i Wosiem [Michał, poseł PiS, były wiceminister sprawiedliwości]. Mnie nie wypuszczą z aresztu długo. Celowo będą się tym szczycić. Was nie będą tak męczyć, bo to będzie mniej medialne (...). Przetrwamy to, ziomeczki. Tylko nie można się poddać".
"Trzeba czekać na powrót PiS do władzy"
"Wyborcza" pisze, że w korespondencji jest też "ślad działalności, z której Matecki był najbardziej znany", czyli z obsługi kont internetowych atakujących przeciwników politycznych Zjednoczonej Prawicy.
Dziennik przytacza tu wymianę zdań z 5 kwietnia 2024 roku, ostatniego dnia kampanii przed zeszłorocznymi wyborami samorządowymi:
"Matecki pisze: 'Wczoraj do nocy siedziałem i napierd... tym, co mi zostało na telefonie z naszymi kandydatami'. Do Mateusza W. pisze: 'Napierd... do 24, jeżeli innych planów nie masz. Spamuj, czym się da'. Natomiast 8 kwietnia, kiedy wyniki wyborów są już znane, członkowie grupy nie kryją rozczarowania wynikami. Patrycja Sz.: 'Darek doprowadza mnie do szału. Opuszczam tą grupę. (...) Uprzedzam, następne wybory albo mam jedynkę, albo nie dzwoń do mnie'. Mateusz W.: 'Z PiS na pewno nigdzie startować nie zamierzam'. Matecki: 'Trzeba czekać na powrót PiS do władzy z wiceprezesem Jakim [Patryk Jaki] i wtedy zrobić zaplecze'. Patrycja Sz.: 'Czekać to ty możesz na ABW lub śmierć'. Mateusz W.: 'Kolejne wybory przejeb... gdzie się dało. Pan Bóg wyraźnie chce nam coś powiedzieć. Że o nim zapomnieliśmy'. Matecki: 'Trzeba się częściej modlić'".
Czuchnowski o "zacieraniu śladów"
Szerzej o swoim artykule mówił na antenie dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski. - Zacieranie śladów, instrukcje, gdzie wywozić komputery, twarde dyski, jak wyzerowywać telefony, jak wzajemnie się ostrzegać - wymieniał na antenie TVN24.
- Tu mamy bardzo ciekawe zestawienie tego, co oni mówią publicznie, a co robią naprawdę - zwrócił uwagę.
- Jeden z uczestników tej konwersacji w pewnym momencie pisze, że był właśnie na wywiadzie w jakiejś lokalnej telewizji, gdzie zapewniał, że wszystkie dokumenty są dostępne dla prokuratury, że oni są gotowi zeznawać, że nie mają nic do ukrycia, a jednocześnie w tym samym czasie ustalają, jak ukrywać, jak zacierać ślady i co robić, żeby prokuratura nie mogła mieć dostępu do żadnych materiałów - zauważył dziennikarz.
"Darkowe" i panele podłogowe
"Wyborcza" przypomina, że wpisy na Signalu są jednym z dowodów zacierania śladów i utrudniania śledztwa dotyczącego Funduszu Sprawiedliwości.
"Zarzuty w sprawie nadużyć w stowarzyszeniach, którymi nieformalnie zarządzał Matecki, oparte są na odtworzonych mailach oraz zeznaniach działaczy pracujących w tych organizacjach. W odróżnieniu od ich szefów część z nich poszła na współpracę. Z zeznań wynika, że z pieniędzy, które stowarzyszenia dostawały od Funduszu Sprawiedliwości, 10 do 15 proc. było odkładane w ramach tzw. Darkowego. Były to pieniądze, które w gotówce przekazywano Mateckiemu" - czytamy.
"Prokuratura twierdzi, że z tych pieniędzy Matecki, Adam S. i Mateusz W. spłacali prywatne kredyty, kupowali nieruchomości i robili zakupy. Jeden ze świadków zeznał, że widział w 2022 r. jak za pieniądze, które w ramach 'Darkowego' Matecki dostał w kopercie, przyszły poseł kupił panele podłogowe" - dodaje dziennik.
Matecki trafił na oddział szpitalny
W środę obrońca Dariusza Mateckiego poinformował, że poseł PiS przebywa na oddziale szpitalnym aresztu w Radomiu. Według mecenasa Kacpra Stukana ma to związek z chorobami i schorzeniami polityka, o których sąd był informowany. Prawnik przekazał również, że złożył zażalenie na zatrzymanie Mateckiego i planuje zaskarżyć także decyzję sądu na tymczasowy areszt wobec polityka.
Autorka/Autor: mjz/ft
Źródło: "Gazeta Wyborcza", TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Rafał Guz