68-latek odpowie przed sądem za napaść na ratowników medycznych, którzy przyjechali mu pomóc. Mężczyzna leżał nieprzytomny na chodniku. Gdy się ocknął, zaczął szarpać i kopać ratowników.
Do zdarzenia doszło w sobotę, 8 marca. W Tychach przechodnie zadzwonili na numer alarmowy, prosząc o pomoc dla mężczyzny leżącego na chodniku. Był nieprzytomny.
Gdy ratownicy zaczęli udzielać mężczyźnie pomocy, ten ocknął się, a następnie zaczął szarpać ich i bić pięściami. Na miejsce została wezwana policja. Jak się okazało, 68-latek był pijany. Miał w organizmie blisko dwa promile alkoholu. Trafił więc do izby wytrzeźwień.
Na tym jednak nie skończyły się jego problemy. Po wytrzeźwieniu 68-latek usłyszał zarzut naruszenia nietykalności cielesnej ratowników medycznych. Decyzją prokuratora został zastosowany wobec niego policyjny dozór.
Naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego - również ratownika - to przestępstwo zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech. Czynna napaść na funkcjonariusza, na przykład z użyciem niebezpiecznego przedmiotu, może z kolei skutkować karą od roku do 10 lat więzienia.
Agresja wobec ratowników. "Nigdy nie wiemy, jaka będzie reakcja"
To nie pierwszy taki atak w ostatnim czasie. W Paniówkach w powiecie gliwickim - to również województwo śląskie - na początku lutego 24-latek miał być zabrany przez karetkę do izby wytrzeźwień. Wcześniej bawił się na studniówce i stracił przytomność, będąc pod silnym wpływem alkoholu i innych substancji. W ambulansie rzucił się z furią na jednego z ratowników. Pod koniec lutego w Zielonej Górze 29-latek zaatakował pracującego w szpitalu ratownika medycznego, za co trafił później do aresztu, z kolei w Gdyni zarzuty usłyszał 46-latek, który 10 marca uderzył ratownika wózkiem inwalidzkim, z którego chwilę wcześniej wstał.
Jak wyjaśnił w rozmowie z dziennikarką TVN24 Paweł Nowicki z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, ataków na ratowników dopuszczają się najczęściej osoby będące pod wpływem alkoholu, środków odurzających, psychotropowych czy też posiadające zaburzenia psychiczne.
- Nigdy nie wiemy, jaka będzie reakcja tego człowieka. Wszystko zależy od tego, do czego dochodzi ze strony osoby poszkodowanej. Czy to jest rzucenie się na ratowników, czy agresja słowna, czy szarpanie. Musimy dbać o własne bezpieczeństwo i przede wszystkim unieruchomić tego człowieka, żeby nie doszło do sytuacji, w której ratownik zostanie kopnięty czy uderzony. Staramy się osobę zabezpieczyć tak, żeby ani sobie, ani nam nie zrobiła krzywdy - podkreślił Nowicki.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock