Amerykanie wylądowali na... Marsie. Teraz, w specjalnym module mieszkalnym, spędzą kilka tygodni. Jest jednak pewna różnica: Ich Czerwona Planeta znajduje się nie 57 milionów kilometrów od Ziemi, ale na północ od Koła Polarnego - na kanadyjskiej wyspie Devon.
A wszystko dzięki amerykańskiemu "Stowarzyszeniu Marsjańskiemu", które zorganizowało wyjątkowy eksperyment. Ta organizacja pozarządowa utworzona została do wspierania badań Marsa; to ta sama, która wcześniej przeprowadziła imitację lotu na tą planetę.
W najnowszym eksperymencie udział wzięło sześciu śmiałków.
Śmiałkowie odcięci od załogi
Załoga misji na Marsie, w specjalnym module mieszkalnym, wyposażonym w środki zapewniające warunki bytowe i wszystko, co jest niezbędne dla życia ludzi, spędzi kilka tygodni. Będzie także wychodzić "w kosmos", w prawdziwych skafandrach przystosowanych do pracy na powierzchni innej planety.
W skład załogi wchodzą przedstawiciele różnych warstw społecznych i zawodów. Jej zadaniem jest przeprowadzenie serii badań naukowych w dziedzinach geofizyki, geologii, medycyny i innych, a także w warunkach, zbliżonych do realnych, wypróbować działanie różnych urządzeń i aparatury.
Jednak najpoważniejsze próby czekają samych "zdobywców Marsa": na wyspie, w okresie przeprowadzania eksperymentu, średniodobowa temperatura wznosić będzie minus 20 stopni, zaś załoga znajdować się będzie w izolacji i będzie mogła liczyć tylko na samą siebie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: NASA