Niemiecki wywiad (BND) zaprzeczył, jakoby prowadził inwigilację w USA. - Takie działania nie były prowadzone z ambasady Niemiec w Waszyngtonie - powiedział szef BND Gerhard Schindler hamburskiemu tygodnikowi "Die Zeit".
Szef wywiadu USA James Clapper zapewnił we wtorek, podczas przesłuchania w komisji ds. wywiadu Izby Reprezentantów, że sojusznicy USA także prowadzą działania wywiadowcze przeciwko amerykańskim liderom.
Tego samego dnia dziennik "Washington Post" podał na swej stronie internetowej, powołując się na źródło w rządzie USA , że w 2008 roku niemiecki wywiad inwigilował w Stanach Zjednoczonych co najmniej 300 osób.
Odpowiedź na zarzuty Niemców
Wszystko jest odpowiedzią na informacje, wg których Amerykanie podsłuchiwali Angelę Merkel. - Niemcy posiadają informacje, że telefon komórkowy kanclerz Angeli Merkel mógł być inwigilowany przez USA - oświadczył rzecznik rządu w Berlinie Steffen Seibert.
Amerykanie zaprzeczyli tym doniesieniom, a Barack Obama zapewnił, że niemiecka kanclerz nigdy nie była podsłuchiwana. Sprawa rozniosła się też i na inne kraje, a śledztwo w sprawie inwigilacji swoich obywateli rozpoczęła również Hiszpania.
Nie tylko w niej USA miały zainstalować podsłuchy. "Na dachu ambasady USA w Berlinie można zobaczyć nadbudówkę, za którą znajduje się sprzęt służący do inwigilacji" - twierdzi "Der Spiegel". Według gazety, podobna instalacja znajduje się w ambasadzie Stanów Zjednoczonych w Genewie oraz innych miastach - w tym również w ambasadzie USA w Warszawie. Ponoć aż 70 placówek dyplomatycznych na całym świecie ma podobne urządzenia - m.in. w Nikozji, Sanie, Sztokholmie i Brukseli.
Autor: iwan//gak / Źródło: tvn24.pl, PAP