Zdaniem ministra spraw zagranicznych Finlandii Timo Soiniego, przyszła współpraca obronna (PESCO) to najlepsze, co można uzyskać z Unii Europejskiej. Fińskie media podkreślają, że nienależąca do NATO Finlandia od początku aktywnie uczestniczyła w unijnym projekcie obronnym.
Szef fińskiego MSZ Timo Soini reprezentował Finlandię na poniedziałkowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych i obrony państw unijnych w Brukseli, którzy notyfikowali przystąpienie do stałej współpracy strukturalnej w dziedzinie obronności (PESCO). Fińskie media komentując to wydarzenie podkreślają, że nienależąca do NATO Finlandia w unijnym projekcie obronnym jest jednym z najbardziej aktywnie działających państw.
Zobowiązanie do udzielenia pomocy
Dziennik "Helsingin Sanomat" przypomniał, że Finlandia z góry deklarowała, że chce uczestniczyć w wielu strategiach PESCO wzmacniających obronę, między innymi dotyczących cyberobrony, obrony morskiej, współpracy satelitarnej oraz zniwelowania logistycznych i prawnych "wąskich gardeł" między państwami Unii Europejskiej, dotyczących transportu wojskowego. Helsiński dziennik podkreślił, że w trakcie negocjacji Finlandia zabiegała o przyjęcie w ramach PESCO zobowiązania państw UE do udzielenia pomocy zaatakowanemu krajowi, które ustanowił Traktat z Lizbony. Zdaniem Soiniego, wpisanie zobowiązania do udzielenia pomocy innemu państwu w razie zagrożenia wskazuje, że zarzuty pasywnej polityki unijnej rządu są bezpodstawne. Chodzi o odniesienie do art. 42 p. 7 wersji skonsolidowanej Traktatu o UE, zgodnie z którym "w przypadku, gdy jakiekolwiek państwo członkowskie stanie się ofiarą napaści zbrojnej na jego terytorium, pozostałe państwa członkowskie mają w stosunku do niego obowiązek udzielenia pomocy i wsparcia przy zastosowaniu wszelkich dostępnych im środków, zgodnie z artykułem 51 Karty Narodów Zjednoczonych. Nie ma to wpływu na szczególny charakter polityki bezpieczeństwa i obrony niektórych państw członkowskich".
"Fiński rząd wierzy i wymaga"
Istotą jest to – ocenia "HS" - że "fiński rząd wierzy i wymaga, aby kraje UE udzieliły w jakiś sposób pomocy państwu członkowskiemu, które stało się celem ataku. Nawet jeśli UE nie ma armii, nie jest sojuszem wojskowym, ani nie ma wspólnego dowodzenia, a żadne obietnice nie były dane, przynajmniej publicznie". Według unijnych źródeł, na które powołał się "HS", fińska aktywność w ramach PESCO opiera się na tym, aby położyć większy nacisk na europejską obronność, a nie tylko na mówienie o sytuacjach kryzysowych w odległych krajach czy o technicznej współpracy wojskowej.
W kontekście traktatu lizbońskiego dziennik przypomniał, że w listopadzie 2015 roku po serii zamachów terrorystycznych w Paryżu (w poniedziałek minęły dwa lata od ataków), Francja wystąpiła z prośbą o pomoc do innych krajów. "Zagadką jest, jak miałoby wyglądać zobowiązanie do udzielenia pomocy, jeśli na przykład Finlandia stałaby się celem rosyjskiego ataku" - zastanawia się "HS".
Polityka prezydenta
Nie tylko fiński rząd, ale także prezydent Finlandii Sauli Niinisto od wielu lat podkreśla znaczenie rozwoju unijnej współpracy obronnej. Polityka zagraniczna i bezpieczeństwa realizowana przez Niinisto opiera się na czterech filarach. Pierwszy to budowa własnego potencjału obronnego. Drugi to partnerstwo z Zachodem, czyli z Unią Europejską, a zwłaszcza ze Szwecją, a także z NATO i USA. Trzeci to dobre stosunki z Rosją. Czwarty to współpraca z ONZ oraz innymi organizacjami międzynarodowymi. Spośród 28 państw Unii w poniedziałek porozumienie podpisały 23 (oprócz Wielkiej Brytanii, Danii, Irlandii, Malty i Portugalii). Pozostałe kraje mogą dołączyć później. Z państw sygnatariuszy tylko Finlandia, Szwecja i Austria nie należą do NATO. Do końca roku na szczycie UE współpraca PESCO ma zostać formalnie uruchomiona.
Autor: azb\mtom / Źródło: PAP