Ruszył szczyt G7. "Świat i nasze kraje stoją w punkcie zwrotnym historii"

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, TVN24

W Niemczech rozpoczął się trzydniowy szczyt grupy G7. Na wspólnej konferencji przywódców Joe Biden zwracał uwagę, że "technologia sprawiła, że nasz świat skurczył się, natomiast jest też bardziej powiązany ze sobą". - Dało to nam ogromne możliwości, ale przyspieszyło wyzwania i wpłynęło dla nas wszystkich - mówił. Poinformował przy tym, że przywódcy G7 mają zamiar zmobilizować niemal 600 miliardów dolarów do 2027 na "strategiczne inwestycje, które pomogą w osiągnięciu globalnej stabilizacji".

Szczyt G7 rozpoczął się po godzinie 14. Po godzinie 17.20 przywódcy wyszli na wspólną konferencję. Głos, po wstępie kanclerza Olafa Scholza, zabrał prezydent Joe Biden.

- Świat i nasze kraje stoją w punkcie zwrotnym historii. Technologia sprawiła, że nasz świat skurczył się, natomiast jest też bardziej powiązany ze sobą. Dało to nam ogromne możliwości, ale przyspieszyło wyzwania i wpłynęło dla nas wszystkich. To zarządzanie globalnymi potrzebami energetyki, radzenie sobie z kryzysem klimatycznym, zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób. Wybory, które podejmujemy teraz, będą, jak sądzę, określać kierunek rozwoju świata na najbliższych parę dekad - mówił.

Biden przyznał przy tym, że wyzwania te "są rzeczą trudną dla nas wszystkich, nawet przy połączonych zasobach G7".

- Kraje rozwijające się bardzo często nie mają nawet podstawowej infrastruktury, żeby być w stanie nawigować na wzburzonych globalnych morzach, jak w czasach pandemii, więc bardziej odczuwają ich wpływ i jest im ciężej odbudować się. Nie chodzi tylko o wymiar humanitarny, to też kwestia gospodarki i bezpieczeństwa dla nas wszystkich - stwierdził amerykański prezydent.

- Rok temu, w tej grupie liderów, która spotkała się w Kornwalii, zobowiązaliśmy się do tego, że narody demokratyczne G7 zwiększą swoje wysiłki i zapewnią finansowanie dla równości jak najwyższych standardów, zrównoważonej infrastruktury oraz rozwoju krajów o średnim dochodzie - mówił dalej.

Biden ogłosił, że przywódcy mają zamiar zmobilizować wspólnie niemal 600 miliardów dolarów z funduszy G7 do roku 2027. - Te strategiczne inwestycje pomogą nam w rozwoju globalnej stabilizacji: bezpieczeństwa zdrowotnego, wspólnoty cyfrowej, równości płci, bezpieczeństwa klimatycznego i energetycznego - wymieniał.

"Musimy trzymać się razem"

W trakcie rozmowy dwustronnej z kanclerzem Olafem Scholzem Biden stwierdził, że "Władimir Putin spodziewał się, że Zachód rozpadnie się po jego inwazji na Ukrainę, ale tak się nie stało i nie stanie". - Musimy trzymać się razem - zaznaczył.

Amerykański prezydent potwierdził także na Twitterze wcześniejsze informacje rządu Wielkiej Brytanii, że kraje G7 chcą zrobić kolejny krok w kierunku dalszego izolowania Rosji z międzynarodowego systemu finansowego i zapowiedział wprowadzenie zakazu importu rosyjskiego złota, dzięki któremu "Rosja zgarnia dziesiątki miliardów dolarów" na swoją "machinę wojenną".

"Stany Zjednoczone nałożyły na Putina bezprecedensowe sankcje, aby pozbawić go dochodów, które wykorzystuje do finansowania wojny z Ukrainą. G7 wspólnie ogłosi, że wprowadzimy zakaz importu rosyjskiego złota, głównego towaru eksportowego, dzięki któremu Rosja zgarnia dziesiątki miliardów dolarów" - napisał Biden.

Jak podaje portal NTV, powołując się na kręgi amerykańskich władz, zakaz importu ma zostać wprowadzony we wtorek.

Johnson: cena wycofania się będzie o wiele wyższa

Tymczasem premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson po przybyciu do Niemiec powiedział dziennikarzom, że Zachód musi zachować jedność w obliczu rosyjskiej agresji.

- Aby chronić tę jedność i sprawić, by działała, trzeba naprawdę szczerze rozmawiać o konsekwencjach tego, co się dzieje, o presji, jaką odczuwają poszczególni przyjaciele i partnerzy. Ale cena wycofania się, cena pozwolenia (prezydentowi Rosji Władimirowi - red.) Putinowi na sukces, na oderwanie ogromnej części Ukrainy, na kontynuację jego programu podboju, będzie o wiele, wiele wyższa. Wszyscy tutaj to rozumieją - mówił brytyjski premier.

Johnson przestrzegł Macrona

W trakcie spotkania na marginesie szczytu Boris Johnson i Emmanuel Macron "zgodzili się, że jest to krytyczny moment dla ewolucji konfliktu i że możliwe jest odwrócenie biegu wojny" – poinformowały służby prasowe na Downing Street, dodając, że Johnson i Macron zgodzili się na "wzmocnienie" wsparcia militarnego dla Kijowa.

- Premier podkreślił, że jakakolwiek próba rozwiązania konfliktu teraz spowodowałaby jedynie trwałą niestabilność i dałaby Putinowi prawo do manipulowania w nieskończoność suwerennymi krajami i rynkami międzynarodowymi - oświadczył rzecznik prasowy Johnsona.

Jak pisze agencja AFP, w wywiadzie dla brytyjskich mediów Johnson powiedział, że Zachód powinien na szczycie G7, a następnie na szczycie NATO w Madrycie, przeprowadzić "naprawdę, naprawdę szczere dyskusje" na temat konsekwencji wojny i sankcji, w szczególności w zakresie inflacji.

- Realistycznie patrząc będzie pewne zmęczenie w społeczeństwach i klasach politycznych - ocenił brytyjski premier i przyznał, że odczuwa "pewien niepokój" z tym związany.

Szczyt G7

Szefowie państw G7, którzy zapowiedzieli swój udział w spotkaniu, to pełniący obowiązki gospodarza, kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Włoch (Mario Draghi), Japonii (Fumio Kishida), Wielkiej Brytanii (Boris Johnson), Kanady (Justin Trudeau), a także prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden.

Do udziału w szczycie zaproszeni zostali ponadto prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oraz szefowie rządów Indii, RPA, Senegalu, Indonezji i Argentyny.

Autorka/Autor:ft, akw/adso

Źródło: PAP, TVN24