- Syryjska opozycja już od ponad roku prosiła o dostawy masek przeciwgazowych i aparatury chroniącej przed atakiem chemicznym - pisze w czwartek portal "The Daily Beast". Według źródeł cytowanych przez autora artykułu, administracja Obamy odmówiła powstańcom takiej pomocy.
- Prawie trzy miesiące temu uzyskaliśmy informacje, że reżim może użyć broni chemicznej w Homs - mówi Abo Saleem, członek biura politycznego Rewolucyjnej Rady Homs w rozmowie z "Daily Beast". - Przekazałem informację do amerykańskiego Departamentu Stanu, zaznaczając, że boimy się ataku chemicznego i potrzebujemy masek. Nie dostałem żadnej odpowiedzi - skarży się. W czerwcu ponowił swoje prośby, wysyłając liczne e-maile do kilku urzędników. "Powtarzające się użycie broni chemicznej przez armię Asada uniemożliwia rozwiązanie sytuacji" - pisał Saleem w e-mailach, do których dotarł "Daily Beast". Także inni aktywiści syryjscy od ponad roku wysyłali prośby o wsparcie i dostawę masek przeciwgazowych, za każdym razem spotykając się jednak z odmową albo nie dostając żadnej odpowiedzi.
"To nie była kwestia dostępności masek"
Jeden z byłych już członków administracji amerykańskiego prezydenta powiedział, że personel Obamy rozpatrywał, jakie humanitarne środku może dostarczyć opozycji. - W naszych magazynach w regionie są duże zasoby przeciwgazowych środków. To nie była kwestia ich dostępności - przekonuje. Tłumaczy jednak, że na początku syryjskiego konfliktu każda, nawet najmniejsza pomoc dla Wolnej Armii Syrii, rozważana była bardzo ostrożnie. - I teraz mamy tego konsekwencje - kwituje. Także jeden z obecnych pracowników administracji Obamy powiedział portalowi, że Biały Dom rozpatrywał sprawę w ubiegłym roku i zdecydował, że nie pomoże rebeliantom w obawie, że dostarczony sprzęt wpadnie w niepowołane ręce. - Dostarczenie sprzętu chroniącego przed atakiem chemicznym wydaje się niewinnym pomysłem, ale musimy brać pod uwagę także inne użycie takiego sprzętu - powiedział. - Musimy być ostrożni w tym, komu i co dostarczamy - dodał.
"Zapewnialiśmy pomoc medyczną"
- To niegodziwe - komentuje anonimowo polityk z Partii Republikańskiej. - Prośby niewinnych cywilów są odrzucane, a opozycji mówi się, że musi sobie radzić sama - mówi. Jak podaje "Daily Beast", administracja USA dostarczyła tylko jeden transport wojskowy Wolnej Armii Syrii . Był to konwój z apteczkami i gotowymi posiłkami, który dotarł do powstańców w maju. Caitlin Hayden, rzeczniczka Narodowej Rady Bezpieczeństwa powiedziała portalowi, że decyzje o pomocy zapadają na podstawie tego, co uważa się za najlepsze spożytkowanie funduszy USA. - Dostarczamy znaczną pomoc humanitarną i medyczną dla Syrii - powiedziała. Jak dodała, wiele osób, które ucierpiały w chemicznym ataku 21 sierpnia, było leczone w szpitalach, których personel wyszkolono za pieniądze z USA.
Autor: /jk / Źródło: The Daily Beast