Do niedawna można było się obawiać, że hakerzy mogą obrabować nasze konto w banku albo wyczyścić nam kratę kredytową. Zdaje się, że przestało im to wystarczać. Teraz całkiem poważnie mogą zmienić bieg historii świata. Materiał "Faktów z Zagranicy".
Hakerzy rzadko pokazują ludzką twarz. Brytyjczyk Laurie Love przestał się kryć za ekranem komputera bo grozi mu dożywocie i ekstradycja do Stanów Zjednoczonych. Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca mu m.in. włamania na serwery amerykańskiej armii i rezerwy Federalnej oraz kradzieże danych z kart kredytowych. Straty spowodowane przez 31-latka szacowane są na miliony dolarów.
Brytyjski sąd orzekł - do ekstradycji dojdzie, mimo że oskarżony cierpi na zespół Aspergera czyli łagodną odmianę autyzmu. - To niesprawiedliwe, żeby chłopak z problemami psychicznymi był przetrzymywany z dala od rodziny, która jest dla niego wsparciem. Chcą go zabrać tylko, żeby zaspokoić rządzę zemsty, której chcą Amerykanie - powiedział Alexander Love, ojciec oskarżonego o cyberprzestępczość.
Wykradziono dane internautów
Sprawa Love pokazuje, z jaką powagą policja i sądy podchodzą do cyberprzestępczości. Hakerzy nie są już traktowani jak ekscentryczni nastolatkowie, którzy próbują naprawiać świat zza ekranu komputera. Cyberprzestępczość to gwałtownie rozwijający się biznes, którego roczne zyski według szacunków ONZ przekraczają 3 biliony dolarów.
Ataki hakerskie nie przemawiają do zbiorowej wyobraźni tak jak chociażby ataki terrorystyczne, bo po prostu ich nie widać, choć są równie groźne.
Zmasowanego ataku na amerykańskie serwery dokonali Chińczycy. Takie ataki to najpoważniejszy problem na linii Waszyngton-Pekin. - Za każdym razem, gdy prezydent Obama spotyka się ze swoim odpowiednikiem z Chin, to poruszany jest temat cyberbezpieczeństwa - powiedział Josh Earnest, rzecznik prasowy Białego Domu.
Nikt nie może się czuć w pełni bezpiecznie, nawet taki gigant internetowy jak Yahoo. W niepowołane ręce trafiły dane aż pół miliarda jego użytkowników. Do kradzieży doszło dwa lata temu, ale sprawa wyszła na jaw dopiero teraz. - Firmy z najlepsza ochroną często nie wiedzą, że padły ofiarą ataku - powiedziała redaktor naczelna "CET News". Yahoo utrzymuje, że za atakiem miały stać osoby sponsorowane przez zagraniczny rząd. Podejrzenie od razu pada na Rosjan, których działalność od kilku lat jest wyjątkowo wzmożona.
- Jeśli mówimy o grupach zorganizowanych, to to rzeczywiście jest tak, że w wielu krajach bloku wschodniego (...) są zagłębia zorganizowanych grup przestępczych, które na cel biorą ataki informatyczne - tłumaczył Przemysław Pająk z portalu Spider's Web.
Ataki na dwa stany
Zachodnie służby specjalne coraz częściej łączą rosyjskich hakerów z Kremlem. Niemiecki kontrwywiad alarmuje, że Rosjanie prowadzą w cyberprzestrzeni wojnę hybrydową. Jednym z jej przejawów miało być włamanie do skrzynek mailowych Bundestagu. Amerykanie z kolei obawiają się, że Rosjanie będą chcieli zakłócić przebieg wyborów prezydenckich. - Obecnie prowadzimy dyskusję na zabezpieczeniem systemu do głosowania zarówno na szczeblu państwowym jak i lokalnym. Eksperci będą wspierać administratorów sieci, by uniknąć potencjalnych ataków - powiedział Earnest.
W sierpniu serwis Yahoo News podał, że FBI ma dowody na to, że zagraniczni hakerzy dostali się do baz danych dwóch stanowych systemów wyborczych w USA.
W stanie Illinois władze zmuszone były zamknąć system rejestracji wyborców na 10 dni pod koniec lipca, gdy wyszło na jaw, że hakerzy ukradli dane nawet 200 tys. osób. W przypadku Arizony atak miał bardziej ograniczony zasięg - złośliwe oprogramowanie hakerów pokonało istniejące zabezpieczenia, ale nie udało im się załadować żadnych danych.
Służby wywiadowcze USA wyrażają poważne obawy, że hakerzy sponsorowani przez Rosję mogą próbować zakłócić wybory 8 listopada, podczas których Amerykanie będą wybierać prezydenta, kongresmenów i część senatorów.
Właśnie rosyjskich hakerów podejrzewają władze USA o przeprowadzenie ujawnionego w lipcu ataku na Komitet ds. Kampanii Wyborczych Demokratów (DCCC). Wcześniej ujawniono ataki na Krajowy Komitet Partii Demokratycznej (DNC), a także sztab odpowiadający za kampanię demokratycznej kandydatki do Białego Domu Hillary Clinton. Kreml stanowczo odrzucił te oskarżenia.
Autor: jaz\mtom / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock