Strzały do przeciwników Chaveza

Aktualizacja:

80 tys. studentów rozchodziło się już do domów po pokojowej manifestacji przeciwko prezydentowi Hugo Chavezowi, gdy na uniwersytecki kampus wjechała grupa uzbrojonych motocyklistów i otworzyła ogień do zgromadzonych. Co najmniej osiem osób jest rannych.

Od kul ucierpiały jednak tylko dwie osoby, pozostali poszkodowani to ofiary paniki, jaką wzbudziły strzały. Do incydentu doszło na campusie Centralnego Uniwersytetu Wenezueli w stołecznym Caracas, gdy studenci wrócili z demonstracji przed gmachem Sądu Najwyższego, gdzie protestowali przeciwko planowanym przez Chaveza zmianom konstytucyjnym.

Według relacji fotografów agencji Associated Press, uzbrojonych zamachowców - motocyklistów, którzy pojawili się równie szybko jak zniknęli, było czterech. Opozycja uważa za oczywiste, że byli to zwolennicy Chaveza, przeciwko któremu wystąpili żacy.

Chavez dyktator Studenci domagają się odroczenia wyznaczonego na grudzień referendum, w którym Wenezuelczycy mają zaopiniować zaproponowane przez Chaveza i przychylnych mu deputowanych 69 poprawek do ustawy zasadniczej.

Poprawki umożliwią m.in. ścisłą kontrolę rządu nad bankiem centralnym, oraz pozwolą ubiegać się o prezydencki fotel nieograniczoną liczbę razy. Opozycja jest przekonana, że ułatwią one również rządowi ograniczanie swobód obywatelskich, przez co zagrożą demokracji.

Przeciwnicy reformy uważają również, że w ich wyniku Chavez zostanie dyktatorem, wobec czego społeczeństwu wenezuelskiemu należy dać więcej czasu na zapoznanie się z jej ewentualnymi skutkami.

Studenckie protesty odbyły się również w Meridzie, Maracaibo oraz kilku innych miastach Wenezueli. Podczas niektórych manifestacji doszło do starć z policją.

Źródło: PAP