Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier ocenił, że jego wypowiedź o "wymachiwaniu szabelką" przez NATO została zbytnio uproszczona przez media. Jak tłumaczył, chciał wskazać, że dla bezpieczeństwa dialog jest równie ważny jak odstraszanie.
- Moje uwagi dotyczą tego, że - jak pokazuje nasze, a w każdym razie moje doświadczenie - samo odstraszanie nie wystarczy, jeżeli równocześnie nie postawimy na dialog, zgodnie z tradycją NATO - powiedział Steinmeier w poniedziałek w Luksemburgu przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych państw UE. - W tej chwili wydaje mi się, że całkiem zapominamy o tym drugim filarze - dodał niemiecki minister, pytany o krytykę jego wywiadu dla gazety "Bild", w którym przestrzegał NATO przed podgrzewaniem atmosfery w relacjach z Rosją poprzez "wymachiwanie szabelką i wojenne okrzyki". Zdaniem Steinmeiera starania o odprężenie w aktualnych konfliktach to także istotny wkład w europejskie bezpieczeństwo. Podkreślił też, że Niemcy nie uchylają się od odpowiedzialności za wdrażanie decyzji NATO, dotyczących odpowiedzi na zmienioną sytuację w sferze bezpieczeństwa w Europie. W wywiadzie dla niedzielnego wydania dziennika "Bild" Steinmeier powiedział: - Nie powinniśmy teraz podgrzewać atmosfery poprzez głośnie wymachiwanie szabelką i wojenne okrzyki.
- Myli się ten, kto uważa, że zwiększy bezpieczeństwo za pomocą symbolicznych parad czołgów na wschodniej granicy Sojuszu - zaznaczył szef niemieckiej dyplomacji, dodając, że "byłoby dobrze, gdybyśmy nie dostarczali za darmo pretekstów do odgrzewania dawnych konfrontacji".
Ocena rządu
Rzecznik niemieckiego MSZ Martin Schaefer powiedział dziennikarzom w Berlinie, że krytyczne uwagi ministra nie dotyczą decyzji o wzmocnieniu Sojuszu podjętych na szczycie NATO w Walii, ani też planowanych reform mających zwiększyć bezpieczeństwa, które mają być podjęte na zbliżającym się szczycie w Warszawie. - Gdy przedstawiciele NATO podczas wizyty w krajach bałtyckich mówią o konieczności przygotowania się do totalnej wojny z Rosją, to można takie wypowiedzi śmiało zakwalifikować jako "wymachiwanie szabelką" - powiedział rzecznik. Jak dodał, niektórzy generałowie NATO zwracają na siebie uwagę "donośnym pohukiwaniem", zastrzegł jednak, że nie chce wymieniać nazwisk. Schaefer zwrócił też uwagę, że porównywanie Rosji do Państwa Islamskiego "nie przyczynia się do rozwiązywania konfliktów". Silnego poparcia udzielił Steinmeierowi szef SPD i wicekanclerz w rządzie Merkel, Sigmar Gabriel. - Steinmeier ma całkowicie rację, gdy mówi, że nie wolno nam w relacjach z Rosją cofać NATO i UE do czasów zimnej wojny, do organizowania ćwiczeń z udziałem czołgów wyciągniętych z lamusa - powiedział Gabriel po posiedzeniu zarządu SPD. - Nie chodzi o to, by codziennie ćwiczyć wymachiwanie szabelką - zauważył niemiecki socjaldemokrata.
Gabriel opowiedział się ponownie za stopniowym znoszeniem sankcji wobec Rosji, pod warunkiem, że Rosja też będzie stopniowo realizować porozumienie z Mińska. - Stanowiska "albo wszystko, albo nic", nie można uznać za podejście realistyczne; chcemy to zmienić - zapowiedział. Zamiast "stale dyskutować o nowej broni", NATO i USA powinny podjąć nową inicjatywę rozbrojeniową - powiedział Gabriel. Wzorem powinna być jego zdaniem polityka wobec Wschodu prowadzona na przełomie lat 60. i 70. przez ówczesnego socjaldemokratycznego kanclerza Willy Brandta.
Burza po wypowiedzi szefa dyplomacji
Wypowiedź tę skrytykował w poniedziałek przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu, chadek Norbert Roettgen. Nazwał on słowa Steinmeiera "niesłychanymi zarzutami". Jego zdaniem minister sugeruje, że w NATO istnieją siły nastawione militarystycznie. Poseł CDU zwrócił uwagę, że popierane przez wszystkie kraje stanowisko NATO wyraża nie tylko gotowość do obrony, lecz także gotowość do dialogu.
Z kolei polityk bawarskiej chadecji CSU Bernd Posselt ocenił, że Steinmeier "pomylił włamywacza z policjantem". "To Rosja zaanektowała część terytorium Ukrainy i próbuje destabilizować inne regiony" - wskazał Posselt w opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu. Dodał, że "zadawanie ciosu w plecy NATO i UE, gdy chodzi o wspieranie krajów członkowskich na wschodzie, jak Polska i państwa bałtyckie, jest nie do pogodzenia z funkcją niemieckiego ministra spraw zagranicznych".
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP