Protestujący na Sri Lance wdarli się do pałacu prezydenckiego. Głowa państwa zapowiada dymisję

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

Protestujący na Sri Lance wdarli się w sobotę do siedziby prezydenta Gotabayi Rajapaksy w stołecznym Kolombo. Ze względu na nasilające się antyrządowe protesty, premier kraju Ranil Wickremesinghe oświadczył, że jest gotów do dymisji. Niedługo później przewodniczący parlamentu poinformował, że Rajapaksa przekazał mu, iż ustąpi z urzędu 13 lipca.

W sobotę przed południem w stolicy Sri Lanki Kolombo wybuchły jedne z największych protestów w historii tego kraju. Na ulice wyszły tysiące ludzi, obwiniających rząd o doprowadzenie kraju do ruiny gospodarczej.

Przeciwko demonstrantom policja użyła gazów łzawiących i oddała w powietrze strzały ostrzegawcze. Służby nie były jednak w stanie powtrzymać napierającego tłumu, a grupy demonstrantów sforsowały policyjne kordony i wdarły się do pałacu prezydenckiego.

W starciach rannych zostało co najmniej 39 osób, w tym dwóch policjantów. Kilka osób trafiło do szpitala.

Tysiące protestujących wtargnęły do pałacu prezydenckiego. Przedarli się także przez ciężkie metalowe bramy do Ministerstwa Finansów i biur głowy państwa. Później podpalili też dom premiera Ranila Wickremesinghe'a. Jak podaje agencja Reuters, żadnego z tych dwóch polityków nie było na miejscu wydarzeń.

Według Reutersa prezydent wiedział o planowanych demonstracjach i ze względów bezpieczeństwa opuścił rezydencję dzień wcześniej. "Prezydent został eskortowany w bezpieczne miejsce. Nadal jest prezydentem, jest chroniony przez jednostkę wojskową" - podało źródło w ministerstwie obrony Sri Lanki.

Nieco później przewodniczący parlamentu powiedział w oświadczeniu wideo, że Rajapaksa poinformował go, iż ustąpi z urzędu 13 lipca. - Decyzja o ustąpieniu 13 lipca została podjęta w celu zapewnienia pokojowego przekazania władzy. Dlatego zwracam się do społeczeństwa o poszanowanie prawa i zachowanie spokoju - powiedział Mahinda Yapa Abeywardana.

Również biuro premiera wydało oświadczenie, w którym przekazano, że "Wickremesinghe powiedział przywódcom partii, że jest gotów ustąpić z funkcji premiera i zrobić miejsce dla przejęcia władzy przez rząd złożony ze wszystkich partii".

Korzystają z prezydenckiej toalety i basenu, kładą się na łóżku

Protesty przybrały gwałtowny przebieg. Na nagraniu, które udostępniła agencja Reutera, widać protestujących wewnątrz pałacu prezydenckiego. Niektórzy z nich korzystają z pałacowej toalety, podczas gdy inni kładą się na łóżku w siedzibie głowy państwa.

W mediach społecznościowych pojawił się także przekaz z wnętrza budynku, na którym widać demonstrantów, owiniętych we flagę narodową, na korytarzach i w pokojach pałacu. Na nagraniu można było zobaczyć, jak niektórzy kąpali się w basenie, a na zdjęciach - jak opróżniają prezydenckie komody. Na materiałach nie było widać żadnych funkcjonariuszy ochrony.

Kryzys na Sri Lance

22-milionowa wyspa na Oceanie Indyjskim przeżywa najgorszy kryzys finansowy od siedmiu dekad. Boryka się z poważnym niedoborem walutowym, który ograniczył import paliw, żywności i leków, pogrążając Sri Lankę w największych od siedmiu dekad problemach finansowych. Inflacja obecnie wynosi tam niemal 55 proc.

Rezerwy walutowe kraju są na bardzo niskim poziomie. - Sri Lanka nigdy w swojej historii nie miała do czynienia z tak poważnym kryzysem gospodarczym - powiedział Bandula Gunawardena, rzecznik gabinetu w Kolombo. W środę premier Wickremesinghe oświadczył publicznie, że rządzony przez niego kraj jest bankrutem.

Rząd prowadzi rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie ewentualnego dofinansowania, ale wielu obywateli nie chce czekać tak długo. Media zwracają uwagę na gwałtowny wzrost zainteresowania uzyskaniem paszportu, co może wskazywać, że ludzie planują ucieczkę z kraju.

Kryzys w kraju nastąpił po tym, jak pandemia COVID-19 uderzyła w gospodarkę opartą na turystyce i zmniejszyła przekazy pieniężne od obywateli Sri Lanki mieszkających za granicą. Sytuację pogorszyło narastanie długu publicznego, rosnące ceny ropy naftowej i wprowadzony w zeszłym roku zakaz importu nawozów chemicznych, który bardzo zaszkodził rolnictwu. Wiele osób uważa, że upadek kraju spowodowało złe zarządzanie gospodarką przez Rajapaksę.

Antyrządowe protesty trwają w kraju od marca. Ich uczestnicy domagają się rezygnacji preydenta. Niezadowolenie nasiliło się w ostatnich tygodniach, gdy z powodu niewypłacalności kraj przestał otrzymywać dostawy paliwa, zamknięto szkoły, zaczęto racjonować paliwo.

Autorka/Autor:ft, akr//now

Źródło: PAP, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/CHAMILA KARUNARATHNE