Rzecznik słowackiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Juraj Tomaga potwierdził w poniedziałek wieczorem informacje rosyjskich mediów o wydaleniu przez Bratysławę trzech rosyjskich dyplomatów. Według strony słowackiej mieli oni działać niezgodnie z Konwencją Wiedeńską o służbie dyplomatycznej.
W rozmowie z portalem "Dennik N" rzecznik słowackiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Juraj Tomaga wskazał na nieprawidłowości, do jakich - w ocenie władz jego kraju - doszło w konsulacie generalnym Słowacji w Petersburgu. Wydane tam wizy miały posłużyć do podjęcia działalności przestępczej na terytorium innego państwa członkowskiego NATO i Unii Europejskiej.
Tomaga odniósł się do ujawnionego przez międzynarodową grupę dziennikarzy śledczych Bellingcat faktu wystawienia w 2019 roku słowackiej wizy dla rzekomego turysty z Rosji. W rzeczywistości Roman Dawidow był szpiegiem, który miał w Berlinie w sierpniu 2019 roku wziąć udział w zabójstwie Gruzina pochodzenia czeczeńskiego Zelimchana Changoszwilego.
Słowacka wiza wykorzystana przy współudziale w zabójstwie?
Związek trzech wydalonych pracowników ambasady Rosji z zabójstwem, czy uzyskaniem wizy nie jest jasny. Według "Dennika N" jest to odwet za wykorzystanie słowackiej wizy przy możliwym współudziale w zabójstwie. Bezpośrednio po ujawnieniu tej sprawy minister spraw zagranicznych Słowacji Ivan Korczok polecił przeprowadzenie śledztwa.
Juraj Tomaga oznajmił, że Słowacja jest zainteresowana rozwojem stosunków dwustronnych z Rosją, ale działalność dyplomatów na Słowacji musi być zgodna z Konwencją Wiedeńską.
Media w Bratysławie zwróciły uwagę, że Rosja ma 75 pracowników dyplomatycznych i konsularnych na Słowacji - więcej niż USA i Chiny. Przypomniano także, że w 2018 roku słowackie władze wydaliły attache wojskowego Federacji Rosyjskiej Aleksandra Winogradowa, który miał być agentem wywiadu GRU.
Źródło: PAP