Składy amunicji wyleciały w powietrze


Do serii eksplozji doszło w czwartek w magazynach wojskowych niedaleko stolicy Bułgarii - Sofii. Wybuchy były tak silne, że mieszkańcy pobliskich wsi, a nawet odległej o 15 kilometrów Sofii myśleli, że to trzęsienie ziemi.

Do wybuchów doszło w składach amunicji w okolicach wsi Czepinci, ok. 15 km na północny wschód od stolicy Bułgarii - poinformowały bułgarskie władze. Dotychczas nie ma informacji o ofiarach. W magazynach podczas eksplozji znajdowało się trzech ochroniarzy, którzy zdążyli uciec. W dwóch najbliżej położonych wsiach - Czepinci i Czełopeczene - są lekko ranni od odłamków szkła z rozbitych okien.

Policja otoczyła teren w promieniu 2-3 km od składu amunicji. Straż pożarna nie jest jednak w stanie wejść do magazynów, dopóki istnieje ryzyko kolejnych eksplozji.

Wsie Czepinci i Czełopeczene postanowiono ewakuować. Eksplozje były tak silne, że mieszkańcy tych miejscowości, ale także wschodnich dzielnic Sofii wpadli w panikę, myśląc, że to trzęsienie ziemi.

W magazynach nie było materiałów promieniotwórczych

Jak powiedział pułkownik Władimir Radew z ministerstwa obrony Bułgarii, w magazynach składowano około 1500-2000 ton różnego rodzaju amunicji: nabojów do broni strzeleckiej, min, granatów oraz 20 ton trotylu, który na szczęście nie wybuchł.

Magazyny są stare. Budynki powstały w latach 20. ubiegłego wieku. Trzymano tam materiały przeznaczone do niszczenia na pobliskim poligonie. Doradca prezydenta Bułgarii Georgi Pyrwanowa ds. bezpieczeństwa, generał Nikoła Kolew zapewnił, że w magazynach nie było żadnych materiałów promieniotwórczych.

Nad miejscem eksplozji utworzyła się gęsta chmura. Obrona cywilna radzi mieszkańcom zamykać okna i nie wychodzić bez potrzeby z domów. Premier Bułgarii Sergej Staniszew zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu.

Źródło: PAP, tvn24.pl