Gdy złapano ją w Afganistanie, podejrzewano o terroryzm. Gdy podczas przesłuchania w Afganistanie postrzeliła agentów FBI, oskarżono ją o próbę zabójstwa. Nowojorska ława przysięgłych uznała 37-letnią Pakistankę winną, ale jej obrońcy twierdzą, że brak na to wystarczających dowodów.
Aafia Siddiqui została zatrzymana w lipcu 2008 r. przez afgańską policję w prowincji Ghazni. Afgańczycy twierdzili, że Afganka miała przy sobie pojemniki z chemikaliami i notatki zapowiadające ataki na szeroką skalę. Miała też plan Nowego Jorku.
Jednak nie za to sądzono ją w USA. Osądzono ją za to, co stało się dzień po zatrzymaniu. Wtedy, podczas przesłuchania przez amerykańskich żołnierzy i agentów FBI, Siddiqui miała wyrwać broń jednemu z nich i zacząć strzelać.
Zanim ją obezwładniono, Siddiqui miała oddać wiele strzałów, ale nikogo nie trafiła. Sama za to została postrzelona.
Wystarczyło to jednak amerykańskiej prokuraturze by oskarżyć Pakistankę o próbę zabójstwa. - Ujrzała szansę zabicia Amerykanów i ją podjęła - mówił przed nowojorskim sądem prokurator Christopher LaVigne. - Nie tylko miała motyw i intencję zranić Stany Zjednoczone, ale i wiedzę, jak to zrobić - dodał.
Gdzie są dowody?
Obrona podważała linię oskarżenia. Adwokat Linda Moreno wskazywała, że nie ma żadnych dowodów na potwierdzenie zeznań żołnierzy i agentów FBI. Nie było dowodów nawet na to, że broń,
Rząd przedstawił Aafię Siddiqui jak jakiegoś Rambo. Zostawmy za sobą strach i pomówmy o dowodach Linda Moreno
Nie zabezpieczono bowiem ani kul, ani łusek ani odprysków, które pociski mogły zostawić w ścianach pomieszczenia, w którym przesłuchiwano Siddiqui. Moreno dodała, że sześciu świadków zdarzenia wzajemnie sobie zaprzeczało na temat miejsca, w którym Siddiqui znajdowała się, gdy zaczęła strzelać. - Rząd przedstawił Aafię Siddiqui jak jakiegoś Rambo. Zostawmy za sobą strach i pomówmy o dowodach - mówiła adwokat.
12-osobowa ława przysięgłych nie dała się jej jednak przekonać i po dwóch dniach rozważań uznała Siddiqui winną siedmiu zarzutów, w usiłowania morderstwa i napaści. Przysięgli uznali jednak, że Siddiqui nie działała z premedytacją.
Niemniej grozi jej nawet dożywocie.
To nie Ameryka, to Izrael
Siddiqui orzeczenia ławy wysłuchała w ciszy i bez emocji. Jednak, gdy przysięgli opuścili salę sądową, krzyknęła: - Ten werdykt pochodzi z Izraela, nie z Ameryki. Wasz gniew powinien
Ten werdykt pochodzi z Izraela, nie z Ameryki. Wasz gniew powinien być skierowany tam, gdzie jego przyczyny. Mogę to zeznać i mam na to dowody Aafia Siddiqui
Ambasada Pakistanu zapowiedziała, że zrobi wszystko co w jej mocy, by zapewnić sprawiedliwość swojej obywatelce.
Wykształcona w USA
Aafia Siddiqui zdobyła wykształcenie w Stanach Zjednoczonych, gdzie przeprowadziła się rodziną na początku lat 90. XX wieku. Zdobyła dyplom neurobiologa na prestiżowym Massachusetts Institute of Technology.
Związała się też z islamskim szkolnictwem w USA. W 2003 r. zniknęła podczas pobytu w Pakistanie. Amerykanie twierdzą, że nawiązała wtedy współpracę z Al Kaidą. Jej obrońcy dowodzą z kolei, że właśnie wtedy została przez Amerykanów porwana.
Źródło: Reuters