- Jest zbliżenie stanowisk pomiędzy Polską a USA. Nie mogę przesądzić wyniku jutrzejszych negocjacji, ale to co postuluje premier Donald Tusk, jest bliżej niż miesiąc temu - powiedział Radosław Sikorski po wstępnej rozmowie z amerykańskim negocjatorem w sprawie tarczy Johnem Roodem.
Szef MSZ Radosław Sikorski powiedział po spotkaniu, że amerykański negocjator w sprawie tarczy antyrakietowej John Rood przywiózł z Waszyngtonu nowe propozycje.
Minister dodał, że strona polska "negocjuje w dobrej wierze i porozumienie jest możliwe". Dopytywany czy porozumienie jest możliwe już w czwartek, Sikorski odpowiedział: "zobaczymy".
Według informacji uzyskanych przez PAP w MSZ, rozmowy mają być kontynuowane w czwartek rano; rozpocząć mają się w godz. 9-10.
"Wojna podwyższyła stawkę"
Wcześniej na konferencji prasowej w Brukseli Sikorski przewidywał, że być może Polska "zbierze w środę żniwo wysiłków Polski". Powiedział też, że wojna na Kaukazie nie zmienia polskich argumentów, ale podwyższa stawkę. – Wzrost napięcia międzynarodowego, którego się nie spodziewaliśmy, czyni z gwarancji bezpieczeństwa sprawę jeszcze ważniejszą – mówił Sikorski.
Zaznaczył też, że Polska nie mnoży warunków. – Nasze wysiłki zmierzają ku temu, by wypełnić wytyczne premiera Donalda Tuska, czyli gwarancję stałej obecności rakiet na naszym terytorium – podkreślił szef polskiej dyplomacji. Zaznaczył też, że premier Tusk w rozmowach na temat tarczy zawsze na pierwszym miejscu stawiał bezpieczeństwo Polski. – Rzadko kiedy miałem do czynienia z rozmowami, w których tak często padałoby pytanie „Czy to jest dobre dla Polski?” – dodał.
Tusk zapowiadał zwrot
We wtorek o prawdopodobnym postępie w rozmowach o tarczy mówił też premier Donald Tusk. Według szefa rządu, w negocjacjach z Amerykanami w sprawie tarczy, "przeszliśmy wiele trudnych prób". Ale - jak dodał - "informacje, jakie otrzymujemy od naszych dyplomatów", są optymistyczne.
Szef rządu stwierdził, że po wydarzeniach w rejonie Kaukazu, widać wyraźnie, że "potrzebne są tego typu gwarancje bezpieczeństwa, które nie pozostawią Polski wyłącznie z taką gołą instalacją tarczy".
Jedna bateria ochroni pół Warszawy
Amerykański przeciwlotniczy system rakietowy Patriot jest obecnie podstawowym systemem obrony powietrznej średniego zasięgu armii Stanów Zjednoczonych. Jedna bateria składa się z stanowiska dowodzenia, pocisków rakietowych i radaru. Specjaliści zapewniają, że wystarczy do obrony połowy Warszawy.
Pocisk na samoloty
System w założeniach był zaprojektowany jako pocisk obronny przed atakami lotniczymi. Z czasem zaczął pełnić rolę systemu zwalczania pocisków balistycznych o zasięgu 500 -800 km.
W latach siedemdziesiątych projekt przyjął oficjalną nazwę Patriot. Pierwsze prace studyjne nad projektem rozpoczęły się w początkach lat 60-tych. Testy trwały do końca lat 70., a pierwszy kontrakt produkcyjny na rakietę MIM-104A został zawarty w październiku 1980 roku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24