Seria zatrzymań obcokrajowców w Korei Północnej

Aktualizacja:

Kilka dni temu świat obiegła informacja o aresztowaniu w Korei Północnej - już kolejnego w tym roku - turysty ze Stanów Zjednoczonych. Obecnie w kraju Kimów więzionych jest trzech obywateli USA. Poza Koreańczykami z Południa, to właśnie Amerykanie są najczęściej zatrzymywanymi przez reżim obcokrajowcami. W ostatnich latach, by ich uwolnić, byli prezydenci Stanów Zjednoczonych już dwukrotnie decydowali się osobiście odwiedzić Koreę Północną i spotkać się z rządzącymi tam dyktatorami.

Na początku maja w Korei Północnej aresztowano Amerykanina Jeffreya Edwarda Fowle'a. Reżim zagraniczną opinię publiczną o tym fakcie poinformował dopiero miesiąc później - na początku czerwca. W krótkim komunikacie Pjongjang przekazał, że mężczyzna dopuścił się "bezprawnych działań" i został zatrzymany za "naruszenie prawa krajowego" w momencie, gdy chciał opuścić kraj. Szczegółów sprawy nie podał.

Według japońskiej agencji Kyodo - powołującej się na amerykańskie źródła dyplomatyczne - Fowle, który do Korei Północnej przyjechał z grupą turystów, zostawił Biblię w hotelu, gdzie mieszkał.

W Korei Północnej wyznawanie religii jest zakazane. Tak samo jak rozpowszechnianie Biblii. Z tego powodu w 2009 roku na karę śmierci przez publiczną egzekucję skazana została Ri Hyon Ok, 33-letnia aktywistka z Południa.

Na granicy podarł wizę, reżim "wybrał za azyl"

Fowle to już trzeci obywatel Stanów Zjednoczonych, o którym wiadomo, że jest przetrzymywany w Korei Północnej.

Niespełna miesiąc przed jego aresztowaniem - 10 kwietnia - zatrzymano 24-letniego Matthew Todda Millera. Północnokoreańskie władze tłumaczyły zatrzymanie "rażącym naruszeniem porządku prawnego" przez Amerykanina.

Mężczyzna miał "gwałtownie zachowywać się" w trakcie dokonywania formalności, gdy chciał wkroczyć na teren KRLD. A w tej sprawie Koreańczycy z Północy są wyjątkowo wrażliwi.

Według północnokoreańskiej państwowej agencji informacyjnej KCNA, Todd na granicy porwał swoją wizę turystyczną i krzyczał, że "wybrał sobie Koreę Północną na azyl". Do tej pory nie wiadomo, jakie losy czekają 24-latka i czy reżim zdecyduje się go uwolnić.

15 lat w obozu za zdjęcia bezdomnych

Ostatni z przetrzymywanych Amerykanów to 46-letni Kenneth Bae, misjonarz koreańskiego pochodzenia. W Korei Północnej więziony jest od listopada 2012 roku, od czasu gdy został zatrzymany w mieście Nadzin w specjalnej strefie ekonomicznej niedaleko granicy KRLD z Chinami i Rosją.

Według relacji mediów okazało się, że ma przy sobie dysk, na którym znajdują się zdjęcia bezdomnych dzieci, które wykonał w czasie turystycznej podróży po Korei. Rok później w kwietniu Bae przez Sąd Najwyższy został skazany na 15 lat w obozie pracy za "działalność wywrotową", "próbę obalenia KRLD" i "zbrodnie przeciwko państwu".

Ze względu na zły stan zdrowia 46-latka USA kilkakrotnie podejmowały działania zmierzające do jego ułaskawienia. Bez skutku. - Jeśli zapadł wyrok, to już po wszystkim - skomentował ambasador Korei Północnej w Wielkiej Brytanii, Hyun Hak Bong na początku tego roku.

Amerykanin przyznaje się do winy, Kim uwalnia

O zdecydowanie większym szczęściu może mówić 85-letni Merrill Newman, również obywatel USA. Mężczyzna w październiku 2013 roku przybył do Korei Północnej jako turysta. Został zatrzymany, gdy znajdował się już na pokładzie samolotu, którym miał odlecieć do Stanów.

Północnokoreański reżim oskarżył go o zbrodnie wojenne podczas wojny koreańskiej, w tym zabijanie cywilów. Do procesu jednak nie doszło, a po ponad miesiącu spędzonym w areszcie Newman został uwolniony.

Jak wyjaśniono, władze Korei Północnej decyzję o uwolnieniu Newmana uzasadniały "skruchą zatrzymanego i względami humanitarnymi". Według nich 85-latek miał przyznać się do zarzucanych mu czynów. Eksperci podkreślają jednak, że zeznania mogły zostać wymuszone, a Newman przystał na nie, by tylko wydostać się z kraju.

Prezydenci na ratunek

Droga do wolności Newmana - w porównaniu do jego poprzedników z USA, których udało się uwolnić - była stosunkowo krótka i łatwa.

Aijalon Gomes o wolność walczył prawie osiem miesięcy. Ten nauczyciel z Bostonu na początku stycznia w 2010 roku został zatrzymany za nielegalne przekroczenie granicy Korei Północnej. Później tłumaczył, że w KRLD chciał pracować jako misjonarz i zamierzał nieść pomoc humanitarną. W kwietniu został skazany na osiem lat w obozie pracy i 700 tys. dolarów kary. Wtedy Gomes załamał się i próbował popełnić samobójstwo.

W jego uwolnienie w końcu postanowił zaangażować się sam Jimmy Carter. Były prezydent Stanów Zjednoczonych osobiście pojechał do Korei Północnej, by negocjować uwolnienie Amerykanina. Spotkał się tam z ówczesnym przywódcą KRLD Kim Dzing Ilem. Jego misja przyniosła skutek - Gomes został uwolniony pod koniec sierpnia 2010 roku.

Wizyta Clintona i "specjalny akt łaski" reżimu

Carter nie jest jedynym byłym prezydentem USA, który wyruszył z misją ratunkową do reżimu Kima. Pięć lat temu do Korei Północnej na pomoc dwóm uwięzionym amerykańskim dziennikarkom udał się Bill Clinton.

W marcu 200 roku Laura Ling i Euna Lee podczas przygotowywania reportażu o uciekinierach z Korei Północnej zostały schwytane podczas próby przedostania się do KRLD przez rzekę Tumen, będącą granicą z Chinami. Zostały oskarżone o nielegalnie przekroczenie granicy w celu "prowadzenia kampanii oszczerstw". Po trzech miesiącach wydano wyrok i dziennikarki skazano na 12 lat w obozie pracy.

W związku z tym, że Stany Zjednoczone nie mają stosunków dyplomatycznych z Koreą Północną, negocjacje ws. uwolnienia kobiet prowadzone były przez Szwecję, która w Pjongjanu reprezentuje interesy USA. Przez długi czas rozmowy nie przynosiły jednak rezultatu.

Dopiero gdy Bill Clinton udał do Korei Północnej z "niezapowiedzianą i prywatną" podróżą, doszło do przełomu. Dzień po jego spotkaniu z Kim Dzong Ilem, Ling i Lee uwolniono na podstawie "specjalnego aktu łaski".

Gdy amerykańskie dziennikarki więzione były w Korei Północnej, w Stanch Zjedonczonych organizowano demonstracje w ich obroniewikipedia.org

Koreańczyk skazany na dożywocie w obozie pracy

Choć w ostatnich miesiącach najgłośniej jest o Amerykanach aresztowanych w Korei Północnej, to jednak nie tylko oni są tam zatrzymywani i więzieni, często do końca życia. W północnokoreąńskiej niewoli znajduje się najwięcej obywateli z Korei Południowej, z którą KRLD od ponad 60 lat jest w stanie wojny.

Zaledwie kilka dni przed upublicznieniem informacji o zatrzymaniu obywatela USA Joffreya Fowle'a, w kraju Kima na dożywocie w obozie pracy skazany został 50-letni Kim Jung Wook, baptysta z Południa, który od lat opiekował się w Chinach uchodźcami z Północy. Misjonarz został aresztowany w październiku ubiegłego roku po nielegalnym przekroczeniu granicy w rejonie rzeki Jalu, która oddziela Koreę Północną od Chin.

Agencja KCNA poinformowała wtedy, że mężczyzna został schwytany, gdy "próbował wkraść się do Pjongjangu w celu popełnienia nielegalnych działań przeciwko Korei Północnej, mając przy sobie chrześcijańskie materiały instruktażowe i filmy pornograficzne". Reżim oskarżył Kim Jung Wooka o "szpiegostwo na rzecz marionetkowego rządu Korei Południowej, podżeganie do buntu i próbę budowy podziemnych kościołów".

Przyjaciele Jung Wooka tłumaczyli natomiast, że zdecydował się odwiedzić reżim Kima, bo chciał poznać losy północnokoreańskich uciekinierów, którymi się opiekował, a których kilka miesięcy wcześniej chińskie władze odesłały do ojczyzny.

Wyrok w sprawie misjonarza zapadł na początku czerwca - został skazany na dożywocie w obozie pracy w Korei Północnej. Miał sporo "szczęścia", bo groziła mu kara śmierci.

Zostałby zabity, ale północnokoreańskie władze zlitowały się i zdecydowały na wyjątkowe złagodzenie kary, gdy Koreańczyk publicznie przyznał się do zarzucanych mu czynów, w tym "popełnienia antypaństwowej zbrodni" i "złośliwego ranienia godności najwyższej władzy KRLD".

Szpieg porywa samolot, 11 pasażerów nigdy nie wróciło do domu

Jedną z bardziej wstrząsających historii dotyczących uwięzienia obcokrajowców w Korei Północnej jest jednak ta sprzed 45 lat. W 1969 roku północnokoreański szpieg Cho Chan Hui porwał południowokoreański samolot lecący z miejscowości Gangneung na północy kraju do Seulu i skierował go do Korei Północnej. Na pokładzie znajdowało się 50 osób, w tym czterech członków załogi.

Samolot po godzinie lotu wylądował w rejonie Wonsan na terenie KRLD, gdzie przejęli go północnokoreańscy żołnierze. "Zaopiekowano" się także pasażerami - uwięziono ich i codziennie poddawano czterogodzinnej indoktrynacji.

Dokładnie 66 dni po porwaniu rząd KRLD postanowił uwolnić 39 pasażerów. Pozostałe 11 osób - dobrze wykształconych, pochodzących z wyższych sfer (wśród nich m.in. lekarz, dyrektor dużej firmy, dwóch dziennikarzy) - na zawsze zostało uwięzionych i nigdy nie wróciło do kraju.

Według południowkoreańskiego wywiadu "wybrano" je ze względu na ich wartość propagandową. - Powodem zatrzymania tych 11 osób mogła być chęć wykorzystania porwanych jako narzędzia propagandy przez reżim, przy równoczesnym położeniu nacisku na fakt, że dobrowolnie mieli przybyć do Korei Północnej - tłumaczył w 2008 roku Song Young-in, szef południowokoreańskiego wywiadu.

Pjongjang nigdy nie udzielił informacji o losach uwięzionych Koreańczyków. Co jakiś czas natomiast spekulują o nich południowokoreańskie media. Dwaj piloci mieli zacząć pracować dla Sił Powietrznych KRLD, a dwie stewardessy zostać zaangażowane do produkcji propagandowych audycji. Jednak informacji tych przez kilkadziesiąt lat nie udało się oficjalnie potwierdzić. Członkowie rodzin porwanych krytykują do dziś rząd Korei Południowej za bierność ws. uwolnienia uwięzionych przez północnego sąsiada. Na początku tego roku wystąpiły z prośbą o zgodę na odwiedzenie kraju, by samodzielnie sprawdzić, czy ich bliscy żyją. Wniosek odrzucono.

Reżim Kima więzi ponad 500 Koreańczyków z Południa

Korea Północna obecnie więzi ponad 500 obywateli Południa. Z oficjalnych danych południowokoreańskiego Ministerstwa Zjednoczenia z 2013 roku wynika, że od zakończenia wojny koreańskiej w 1953 roku reżim Kimów więził 3835 mieszkańców Korei Południowej.

Spośród nich większość została uwolniona albo uciekły same. Pozostałe 516 nadal przebywa w niewoli.

13.06.2014 | Kim Dzong Un szuka winnych suszy wśród… meteorologów
13.06.2014 | Kim Dzong Un szuka winnych suszy wśród… meteorologówMaciej Mazur | Fakty TVN

Autor: Natalia Szewczak\mtom / Źródło: tvn24.pl