17 marca w trakcie akcji polskiej policji w Kosovskiej Mitrovicy "doszło do karygodnych rzeczy", za które winę ponoszą oenzetowskie procedury. Takie myśli zawarł w liście do przedstawicieli ONZ wicepremier Grzegorz Schetyna.
Pismo związane jest z zamieszkami z 17 marca w Kosovskiej Mitrovicy, w których ranni zostali polscy policjanci pełniący służbę w Kosowie. Podczas szturmu policji ONZ i żołnierzy sił pokojowych KFOR na gmach sądu w Kosovskiej Mitrovicy 16 polskich policjantów zostało poważniej rannych. Jeden z biorących udział w akcji Ukraińców zginął.
Winą za tak wysokie straty polski rząd obarcza nieefektywne procedury oenzetowskie. Według nich, rozkaz użycia broni gładkolufowej (na kule gumowe) może wydać jedynie przedstawiciel ONZ, a nie dowodzący akcją na miejscu.
Zapowiedziałem ten protest i wczoraj wysłałem list do przedstawiciela ONZ, ta sprawa musi zostać wyjaśniona. Decyzję odnośnie użycia broni musi podejmować dowódca, który prowadzi operację Grzegorz Schetyna, wicepremier o ksowos
"Doszło do karygodnych rzeczy"
Zdaniem Schetyny, nie jest to fortunne rozwiązanie, w związku z którym w akcji z 17 marca "doszło do karygodnych rzeczy". - Pod budynkiem sądu polscy policjanci, ale też francuscy spadochroniarze i ukraińscy policjanci byli atakowani przez rozwścieczony tłum i nie mogli się bronić, bo nie było zgody przedstawiciela ONZ - mówił szef resortu spraw wewnętrznych i administracji w radiowej "Trójce".
- Zapowiedziałem ten protest i wczoraj wysłałem list do przedstawiciela ONZ, ta sprawa musi zostać wyjaśniona. Decyzję odnośnie użycia broni musi podejmować dowódca, który prowadzi operację - dodał wicepremier.
Ranni wciąż są w szpitalach
Schetyna powiedział też, że poza Polską przebywa wciąż kilku policjantów rannych w zamieszkach w Kosowskiej Mitrowicy. - Jeszcze jest trzech w szpitalu w Niemczech, ale w perspektywie paru dni wrócą do kraju. Naprawdę niektórzy z nich byli bardzo poważnie ranni, ale wszystko jest dobrze i z tego się bardzo cieszymy - oświadczył wicepremier.
Źródło: PAP, tvn24.pl