Samochód zamiast pasów szahida. Dżihadyści: kosiarka wrogów Allaha


- Dostępne są cele, broń i samochody. Zabijajcie ich, plujcie im w twarz i rozjeżdżajcie - to fragment jednej z licznych odezw dżihadystów, wzywających do zabijania obywateli państw Zachodu. Terroryści już wiele razy sugerowali użycie samochodu do zabijania, ale pomimo szeregu incydentów nikomu nigdy nie udało się to w pełni - aż do wczoraj.

Zamach w Nicei był pierwszym, w którym terrorysta skutecznie użył pojazdu jako broni. Mężczyzna prowadzący ciężarówkę zabił co najmniej 84 osoby, a ponad 100 ranił na nadmorskiej promenadzie wypełnionej ludźmi oglądającymi pokaz fajerwerków. Żadne ugrupowanie formalnie nie wzięło odpowiedzialności za ten czyn, ale zarówno Al-Kaida, jak i tzw. Państwo Islamskie sugerowały swym zwolennikom przeprowadzanie podobnych ataków.

Relacja z wydarzeń w Nicei

Seria mniejszych ataków

Pierwszy wyraźny apel wystosowała Al-Kaida w 2010 r., w drugim wydaniu swojego "magazynu", pełnego zachęt do aktów terroru i instrukcji ich przeprowadzania. Islamscy fanatycy nazwali małe ciężarówki typu pick-up "najlepszymi kosiarkami". - Idea jest taka, aby użyć ich jako kosiarek, ale nie do trawy, lecz do wrogów Allaha - stwierdzono w magazynie. Terroryści stosowali taką metodę ataku już wcześniej, jednak na szczęście z bardzo ograniczonym powodzeniem. W 2006 r. 22-letni student z Karoliny Północnej wjechał na plac pełen ludzi na swoim uniwersytecie. Dziewięć osób zostało rannych. Pochodzący z Iranu sprawca przyznał, że "chciał pomścić śmierć i morderstwa muzułmanów na całym świecie". W 2009 r. Holendrzy mogli zobaczyć taki akt terroru na żywo w telewizji. 38-letni mężczyzna wjechał samochodem w paradę z okazji święta narodowego. Jak deklarował, chciał zabić członków rodziny królewskiej obecnych na miejscu. To mu się nie udało, ale pozbawił życia siedem osób z tłumu, zanim sam został zastrzelony. W 2014 r. w Kanadzie 25-letni muzułmanin-konwertyta staranował samochodem dwóch żołnierzy na parkingu przed centrum handlowym. Jeden zginął, a drugi został ciężko ranny. Sprawcę zastrzeliła policja. W tym samym roku w Jerozolimie palestyński terrorysta wjechał rozpędzonym samochodem w tłum ludzi na przystanku tramwajowym. Zabił trzymiesięczne dziecko i turystę z Ekwadoru. Sprawca został zastrzelony. W grudniu 2014 r. do podobnych ataków doszło w Dijon i Nantes we Francji. Dwaj mężczyźni wjechali w dwóch miejscach w tłum przechodniów. Jedna osoba zginęła, a 20 zostało rannych. Władze stwierdziły, że sprawcy nie byli terrorystami, lecz osobami "bardzo niestabilnymi psychicznie".

Pierwszy raz taka skala

Wszystkie te akty terroru bledną jednak w obliczu najnowszego ataku w Nicei. W tym wypadku sprawca użył ciężarówki i wybrał okazję, kiedy w jednym miejscu były zgromadzone duże tłumy. W efekcie skala dramatu była znacznie większa niż podczas wcześniejszych ataków przy pomocy samochodów osobowych. Eksperci podkreślają, że tego rodzaju akty terroru mogą być bardzo niebezpieczne, gdyż wymagają bardzo mało wcześniejszych przygotowań. Nie potrzeba do nich trudnej do zdobycia broni palnej czy materiałów wybuchowych. Wystarczy odpowiedni pojazd i umiejętność jego prowadzenia.

Autor: mk / Źródło: Buisness Insider, NBC News

Tagi:
Raporty: