W niedzielę odbędą się powtórzone wybory prezydenckie w Rumunii. Niemal pewny wejścia do drugiej tury jest George Simion, lider radykalnie prawicowej partii. Gra toczy się o to, z kim w niej zawalczy. Sondaże wskazują na kilku kandydatów.
- W niedzielę odbędą się powtórzone wybory prezydenckie w Rumunii.
- Pierwsze, listopadowe, zostały unieważnione z powodu zarzutów o wyborcze machinacje w kampanii zwycięzcy, Calina Georgescu, i prawdopodobną ingerencję Rosji.
- Niemal pewny drugiej tury jest polityczny spadkobierca Georgescu. Wciąż nie jest jasne, kto z nim zawalczy.
Przed niedzielnymi powtórzonymi wyborami prezydenckimi w Rumunii sondaże dają pewne wejście do drugiej tury George Simionowi. O drugie miejsce powalczą: burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan, wspierany przez rządzącą koalicję Crin Antonescu oraz były lewicowy premier Victor Ponta, przekonujący, że jest "trumpistą".
Uważany za faworyta wyścigu wyborczego Simion - lider radykalnie prawicowego AUR (Związku na rzecz Jedności Rumunów), obecnie drugiej siły w rumuńskim parlamencie, może być niemal pewien wejścia do drugiej tury. Polityczną schedę przejął po niedopuszczonym do wyborów Calinie Georgescu, zwycięzcy pierwszej tury odwołanych listopadowych wyborów. To właśnie z powodu zarzutów o wyborcze machinacje w kampanii Georgescu i prawdopodobną ingerencję Rosji wybory z listopada unieważniono, co pogłębiło chaos polityczny w Rumunii.
O ile pierwsze miejsce w niedzielnym głosowaniu można uznać za zarezerwowane, wciąż nie ma jednoznacznego kandydata na drugą pozycję. W zależności od sondażu może to być Dan lub Antonescu, a według niektórych badań - także Ponta.
Burmistrz Bukaresztu
Startujący jako kandydat niezależny Nicusor Dan, wywodzący się z centroprawicowej partii USR (Związek Ocalenia Rumunii), obiecuje wyborcom "uczciwą Rumunię" i postuluje uzdrowienie administracji publicznej, wyniszczonej, według niego, latami układów. Swoim głównym postulatem uczynił walkę z korupcją.
Przed majowymi wyborami Dan uzyskał poparcie swojej rodzimej partii (którą założył, a potem opuścił) - Związek Ocalenia Rumunii. Kierownictwo ugrupowania nieoczekiwanie poparło jego kandydaturę na miesiąc przed wyborami, wycofując poparcie dla swojej liderki Eleny Lasconi.
USR argumentował, że poparł Dana z obawy przed podzieleniem elektoratu między dwoje proeuropejskich kandydatów. Sprzyjałoby to scenariuszowi, zgodnie z którym w drugiej turze zmierzyliby się dwaj radykałowie - Simion i Ponta. Taki wariant kierownictwo USR określiło jako groźny dla przyszłości kraju i "toksyczny".
Mainstreamowy liberał
Kandydatem "kontynuacji", a więc gwarantującym dalsze nakierowanie na głębokie umocowanie Rumunii w UE i NATO oraz dalsze wspieranie Ukrainy, jest Crin Antonescu, mainstreamowy liberał wspierany przez koalicję socjaldemokratów i ugrupowania mniejszości węgierskiej. Poparcie tych partii daje mu solidne szanse, jednocześnie jednak polaryzuje elektorat antysystemowy, negatywnie postrzegający "stare elity", rządzące krajem od ponad 30 lat.
Antonescu od 10 lat nie piastował żadnych urzędów politycznych. Popiera zwiększenie wydatków na obronę i wsparcie Ukrainy oraz podkreśla zakotwiczenie Rumunii w NATO. Przez ostatnią dekadę mieszkał w Brukseli ze swoją żoną Adiną Valean, która w poprzedniej kadencji Komisji Europejskiej odpowiadała za transport.
"Trumpista" chwalący "radykalną zmianę" w USA
Według sondaży szanse, choć znacznie mniejsze niż Dan i Antonescu, ma także Victor Ponta, były premier z ramienia Partii Socjaldemokratycznej. W 2015 r. został zmuszony do rezygnacji z urzędu w związku z masowymi protestami po pożarze klubu nocnego, w którym zginęły 64 osoby. Premiera oskarżano o bezczynność wobec wszechobecnej korupcji w kraju.
Teraz Ponta startuje jako kandydat niezależny i próbuje przyciągnąć głosy antysystemowych wyborców. W kampanii przed majowym głosowaniem postawił na narrację nacjonalistyczną, nie negując jednak miejsca Rumunii w UE i NATO. Opowiada się za dalszym wsparciem wojskowym Ukrainy, ale domaga się wstrzymania tranzytu ukraińskiego zboża przez Rumunię, by chronić rolników w kraju.
Ponta, zawsze postrzegany jako człowiek systemu, teraz kreuje się na "trumpistę", chwaląc "radykalną zmianę", jaka dokonuje się w USA po powrocie Trumpa do Białego Domu. Zapewnia, że umówi się z amerykańskim prezydentem na partię golfa, aby przekonać go do wysłania większej liczby żołnierzy do Rumunii. Przed wyborami udało mu się spotkać z synem prezydenta, Donaldem Trumpem Jr., który odbywał kilkudniową podróż po krajach Europy Środkowej i Wschodniej.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Była druga, teraz partia się od niej odwróciła
Liderka centroprawicowej USR Elena Lasconi to najbardziej tragiczna postać obu kampanii wyborczych. W listopadowej pierwszej turze zajęła drugie miejsce, ale unieważnienie wyborów przez Sąd Konstytucyjny odebrało jej nadzieje na prezydenturę. W powtórzonych wyborach jej własna partia odwróciła się od niej i poparła Nicusora Dana, argumentując ten krok troską o przyszłość kraju. W ostatnich sondażach notowania Lasconi nie przekraczają 8 procent.
Pomimo blamażu sondażowni w poprzedniej kampanii wydaje się, że szans na wejście do drugiej tury nie ma nikt poza pierwszą czwórką: Simionem, Antonescu, Danem i Pontą. Głosy zebrane przez słabszych kandydatów mogą jednak mieć pewne znaczenie przy drugiej turze 18 maja.
Autorka/Autor: kk/ads
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ROBERT GHEMENT