Powtórzą wybory. Radykalny prawicowiec niemal pewny drugiej tury

George Simion
George Simion ubiega się o urząd prezydenta Rumunii
Źródło: TVN24

W niedzielę odbędą się powtórzone wybory prezydenckie w Rumunii. Niemal pewny wejścia do drugiej tury jest George Simion, lider radykalnie prawicowej partii. Gra toczy się o to, z kim w niej zawalczy. Sondaże wskazują na kilku kandydatów.

Kluczowe fakty:
  • W niedzielę odbędą się powtórzone wybory prezydenckie w Rumunii.
  • Pierwsze, listopadowe, zostały unieważnione z powodu zarzutów o wyborcze machinacje w kampanii zwycięzcy, Calina Georgescu, i prawdopodobną ingerencję Rosji.
  • Niemal pewny drugiej tury jest polityczny spadkobierca Georgescu. Wciąż nie jest jasne, kto z nim zawalczy.

Przed niedzielnymi powtórzonymi wyborami prezydenckimi w Rumunii sondaże dają pewne wejście do drugiej tury George Simionowi. O drugie miejsce powalczą: burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan, wspierany przez rządzącą koalicję Crin Antonescu oraz były lewicowy premier Victor Ponta, przekonujący, że jest "trumpistą".

George Simion
George Simion
Źródło: PAP/EPA/ROBERT GHEMENT

Uważany za faworyta wyścigu wyborczego Simion - lider radykalnie prawicowego AUR (Związku na rzecz Jedności Rumunów), obecnie drugiej siły w rumuńskim parlamencie, może być niemal pewien wejścia do drugiej tury. Polityczną schedę przejął po niedopuszczonym do wyborów Calinie Georgescu, zwycięzcy pierwszej tury odwołanych listopadowych wyborów. To właśnie z powodu zarzutów o wyborcze machinacje w kampanii Georgescu i prawdopodobną ingerencję Rosji wybory z listopada unieważniono, co pogłębiło chaos polityczny w Rumunii.

O ile pierwsze miejsce w niedzielnym głosowaniu można uznać za zarezerwowane, wciąż nie ma jednoznacznego kandydata na drugą pozycję. W zależności od sondażu może to być Dan lub Antonescu, a według niektórych badań - także Ponta.

Burmistrz Bukaresztu

Startujący jako kandydat niezależny Nicusor Dan, wywodzący się z centroprawicowej partii USR (Związek Ocalenia Rumunii), obiecuje wyborcom "uczciwą Rumunię" i postuluje uzdrowienie administracji publicznej, wyniszczonej, według niego, latami układów. Swoim głównym postulatem uczynił walkę z korupcją.

Nicusor Dan
Nicusor Dan
Źródło: PAP/EPA/ROBERT GHEMENT

Przed majowymi wyborami Dan uzyskał poparcie swojej rodzimej partii (którą założył, a potem opuścił) - Związek Ocalenia Rumunii. Kierownictwo ugrupowania nieoczekiwanie poparło jego kandydaturę na miesiąc przed wyborami, wycofując poparcie dla swojej liderki Eleny Lasconi.

USR argumentował, że poparł Dana z obawy przed podzieleniem elektoratu między dwoje proeuropejskich kandydatów. Sprzyjałoby to scenariuszowi, zgodnie z którym w drugiej turze zmierzyliby się dwaj radykałowie - Simion i Ponta. Taki wariant kierownictwo USR określiło jako groźny dla przyszłości kraju i "toksyczny".

Mainstreamowy liberał

Kandydatem "kontynuacji", a więc gwarantującym dalsze nakierowanie na głębokie umocowanie Rumunii w UE i NATO oraz dalsze wspieranie Ukrainy, jest Crin Antonescu, mainstreamowy liberał wspierany przez koalicję socjaldemokratów i ugrupowania mniejszości węgierskiej. Poparcie tych partii daje mu solidne szanse, jednocześnie jednak polaryzuje elektorat antysystemowy, negatywnie postrzegający "stare elity", rządzące krajem od ponad 30 lat.

Crin Antonescu
Crin Antonescu
Źródło: PAP/EPA/ROBERT GHEMENT

Antonescu od 10 lat nie piastował żadnych urzędów politycznych. Popiera zwiększenie wydatków na obronę i wsparcie Ukrainy oraz podkreśla zakotwiczenie Rumunii w NATO. Przez ostatnią dekadę mieszkał w Brukseli ze swoją żoną Adiną Valean, która w poprzedniej kadencji Komisji Europejskiej odpowiadała za transport.

"Trumpista" chwalący "radykalną zmianę" w USA

Według sondaży szanse, choć znacznie mniejsze niż Dan i Antonescu, ma także Victor Ponta, były premier z ramienia Partii Socjaldemokratycznej. W 2015 r. został zmuszony do rezygnacji z urzędu w związku z masowymi protestami po pożarze klubu nocnego, w którym zginęły 64 osoby. Premiera oskarżano o bezczynność wobec wszechobecnej korupcji w kraju.

Victor Ponta
Victor Ponta
Źródło: PAP/EPA/ROBERT GHEMENT

Teraz Ponta startuje jako kandydat niezależny i próbuje przyciągnąć głosy antysystemowych wyborców. W kampanii przed majowym głosowaniem postawił na narrację nacjonalistyczną, nie negując jednak miejsca Rumunii w UE i NATO. Opowiada się za dalszym wsparciem wojskowym Ukrainy, ale domaga się wstrzymania tranzytu ukraińskiego zboża przez Rumunię, by chronić rolników w kraju.

Ponta, zawsze postrzegany jako człowiek systemu, teraz kreuje się na "trumpistę", chwaląc "radykalną zmianę", jaka dokonuje się w USA po powrocie Trumpa do Białego Domu. Zapewnia, że umówi się z amerykańskim prezydentem na partię golfa, aby przekonać go do wysłania większej liczby żołnierzy do Rumunii. Przed wyborami udało mu się spotkać z synem prezydenta, Donaldem Trumpem Jr., który odbywał kilkudniową podróż po krajach Europy Środkowej i Wschodniej.

Była druga, teraz partia się od niej odwróciła

Liderka centroprawicowej USR Elena Lasconi to najbardziej tragiczna postać obu kampanii wyborczych. W listopadowej pierwszej turze zajęła drugie miejsce, ale unieważnienie wyborów przez Sąd Konstytucyjny odebrało jej nadzieje na prezydenturę. W powtórzonych wyborach jej własna partia odwróciła się od niej i poparła Nicusora Dana, argumentując ten krok troską o przyszłość kraju. W ostatnich sondażach notowania Lasconi nie przekraczają 8 procent.

Pomimo blamażu sondażowni w poprzedniej kampanii wydaje się, że szans na wejście do drugiej tury nie ma nikt poza pierwszą czwórką: Simionem, Antonescu, Danem i Pontą. Głosy zebrane przez słabszych kandydatów mogą jednak mieć pewne znaczenie przy drugiej turze 18 maja.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: