Chaos po protestach taksówkarzy. Nie żyje turysta

Źródło:
PAP

Trwający strajk taksówkarzy w Kapsztadzie zakłóca życie w turystycznej stolicy RPA. Wzrasta tam liczba ofiar, w piątek zginął przejeżdżający przez miasto Brytyjczyk. Władze miasta przedstawiły treść porozumienia ze związkiem taksówkarzy Santaco, co ma przywrócić w mieście porządek po tygodniu chaosu.

Krajowa Rada Taksówkarzy (Santaco) rozpoczęła strajk w zeszłym tygodniu, by zaprotestować przeciwko przepisom, które dają władzom Kapsztadu uprawnienia do przejmowania pojazdów z powodu wykroczeń takich jak brak prawa jazdy, brak tablic rejestracyjnych i zbyt duża liczba pasażerów.

Sytuacja eskalowała po tym, jak we wtorek 1 sierpnia zarekwirowano 15 minibusów. Santaco zadeklarowała, że nie było "innej opcji", niż wezwać do strajku.

Zgodnie z rządową rezolucją, która ma kończyć strajki w Kapsztadzie, branża taksówkarska będzie teraz zobowiązana do powiadomienia o akcji strajkowej z 36-godzinnym wyprzedzeniem. Umowa jest niemal taka sama jak zaproponowana już w zeszły piątek - zezwala na dalszą konfiskatę na mocy ustawy pojazdów, których kierowcy nie mają uprawnień do ich prowadzenia, czy też niezdolnych do bezpiecznego ruchu drogowego - wyjaśnia południowoafrykański portal News24.

Paraliż miasta. Odczuli to uczniowie, pracodawcy, przedsiębiorcy

Strajki paraliżujące miasto przybrały gwałtowny obrót. Jak przekazał minister ds. policji Bheki Cele, zginęło 5 osób, a 120 aresztowano.

Władze musiały interweniować w związku ze strzelaninami, napadami z bronią oraz kradzieżami i podpaleniami pojazdów. Postrzelony w głowę, podczas przejazdu przez miasto, został 40-letni Brytyjczyk. W tym samym pojeździe znajdowały się także dwie inne osoby dorosłe i niemowlę. Minister Cele zapewniał, że zostali zabrani do szpitala.

Cztery inne osoby, w tym policjant, również zginęły w ostatnich dniach w atakach, które według funkcjonariuszy miały związek z przemocą i chaosem spowodowanymi przez strajki taksówkarzy.

Przedstawiciele związków zawodowych taksówkarzy i kierowców minibusów, z których usług korzysta 70 procent południowoafrykańskich gospodarstw domowych, twierdzą, że ich członkowie nie mają nic wspólnego z podżeganiem do przemocy.

Kierowcy minibusów blokowali w czasie strajku drogi w mieście, a tysiące osób dziennie miało utrudnione dotarcie do pracy. Blisko pół miliona dzieci nie mogło dostać się do szkół, dziesiątki tysięcy nauczycieli dotrzeć do pracy, a wiele biznesów musiało się tymczasowo zamknąć, bądź ograniczyć działalność. Strajki paraliżowały także pracę szpitali, a w sklepach w Kapsztadzie w tym tygodniu brakowało towarów z powodu braku możliwości bezpiecznej dostawy produktów do miasta.

Autorka/Autor:akw/dap

Źródło: PAP