W poniedziałek wieczorem w berlińskiej siedzibie kanclerza Niemiec Friedricha Merza odbył się szczyt europejskich przywódców z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. W rozmowach udział wzięli premier Donald Tusk, ale też wysłannicy USA Steve Witkoff i Jared Kushner, którym prezydent Donald Trump powierzył misję prowadzenia rozmów pokojowych.
W opublikowanym przez kancelarię Merza komunikacie podkreślono, że europejscy liderzy z zadowoleniem przyjmują "znaczący postęp" w wysiłkach prezydenta Trumpa na rzecz zaprowadzenia "sprawiedliwego i trwałego pokoju" w Ukrainie.
"Przywódcy zgodzili się, że zapewnienie bezpieczeństwa, suwerenności i dobrobytu Ukrainy jest integralną częścią szerszego bezpieczeństwa euroatlantyckiego" - czytamy w oświadczeniu.
Oświadczenie europejskich przywódców
Według dokumentu, "zarówno przywódcy USA, jak i Europy zobowiązali się współpracować w celu zapewnienia silnych gwarancji bezpieczeństwa i środków ekonomicznego wsparcia w kontekście porozumienia kończącego wojnę".
Zobowiązania te miałyby obejmować następujące punkty:
- Zapewnienie trwałego i znaczącego wsparcia Ukrainy w rozwoju jej sił zbrojnych, które w czasie pokoju powinny liczyć 800 tys. żołnierzy, aby mogły one zapobiegać wybuchom konfliktów i bronić terytorium Ukrainy;
- Utworzenie dowodzonych przez Europę "wielonarodowych sił zbrojnych" powołanych przez zdecydowane państwa w ramach tzw. koalicji chętnych i wspieranych przez Stany Zjednoczone. Będą one wspierać odbudowę sił zbrojnych Ukrainy, zabezpieczanie przestrzeni powietrznej Ukrainy oraz bezpieczeństwo na morzu, w tym poprzez działania na terytorium Ukrainy;
- Utworzenie pod dowództwem USA mechanizmu monitorowania i weryfikacji zawieszenia broni z udziałem podmiotów międzynarodowych, który będzie zapewniał wczesne ostrzeganie przed wszelkimi przyszłymi atakami oraz identyfikował i reagował na wszelkie naruszenia. Punkt ten zakłada również pracę nad "wspólnymi działaniami deeskalującymi", w których udział miałyby wziąć wszystkie strony;
- Prawnie wiążące zobowiązanie, z zastrzeżeniem procedur krajowych, do podjęcia działań w celu przywrócenia pokoju i bezpieczeństwa w przypadku przyszłego ataku zbrojnego. Środki te mogłyby obejmować siły zbrojne, pomoc wywiadowczą i logistyczną, działania gospodarcze i dyplomatyczne;
- Inwestycje w przyszły rozwój Ukrainy, w tym udostępnienie znacznych zasobów na odbudowę;
- Silne wsparcie akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej.
Liderzy podkreślili również, że decyzje w sprawie ewentualnych zmian granic terytorialnych Ukrainy "może podjąć tylko ukraiński naród, kiedy ustanowione zostaną silne gwarancje bezpieczeństwa". Zaznaczono przy tym, że granice nie mogą być zmieniane siłą. Jak wskazano, "uzgodnione zostało, że nie wszystkie kwestie zostaną rozwiązane do końca procesu negocjacyjnego". W oświadczeniu dodano, że teraz "na Rosji ciąży obowiązek wykazania gotowości do działania na rzecz trwałego pokoju, poprzez zgodę na plan pokojowy prezydenta Trumpa, oraz chęci zakończenia wojny poprzez zgodę na zawieszenie broni". Liderzy zgodzili się co do "dalszego wywierania presji na Rosję w celu skłonienia jej do negocjacji".
Pod oświadczeniem podpisali się: kanclerz Niemiec Friedrich Merz, premierka Danii Mette Frederiksen, prezydent Finlandii Alexander Stubb, prezydent Francji Emmanuel Macron, premierka Włoch Giorgia Meloni, premier Holandii Dick Schoof, premier Norwegii Jonas Gahr Stoere, premier Polski Donald Tusk, premier Szwecji Ulf Kristersson, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer oraz przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Deklaracja ma otwartą formułę, inne państwa mogą do niej dołączyć.
Trump: jesteśmy bliżej pokoju niż kiedykolwiek
Do negocjacji w Berlinie odniósł się prezydent USA Donald Trump, który połączył się zdalnie z europejskimi liderami z Białego Domu. - Miałem długą rozmowę z Zełenskim. Rozmawiałem też z przywódcami Niemiec, Włoch, NATO, Finlandii, Francji, Wielkiej Brytanii, Polski, Norwegii, Danii i Niderlandów. Mieliśmy bardzo długą i bardzo dobrą rozmowę. Wydaje się, że wszystko idzie w dobrym kierunku - powiedział Trump dziennikarzom w Białym Domu.
Jak dodał, "myślę, że jesteśmy bliżej pokoju niż kiedykolwiek do tej pory". Zaznaczył też, że czuje "silne wsparcie" od europejskich przywódców, którzy "bardzo chcą tę wojnę zakończyć".
Tusk: po raz pierwszy wszyscy zachowują się jak sojusznicy
Do efektów szczytu w Berlinie odniósł się również premier Donald Tusk, który wypowiedział się w trakcie lotu z Berlina do Helsinek, gdzie we wtorek z liderami m.in. Finlandii, Szwecji, państw bałtyckich i Rumunii weźmie udział w szczycie wschodniej flanki UE - pierwszym spotkaniu tego formatu, które ma być poświęcone większemu zaangażowaniu Unii w bezpieczeństwo państw regionu.
W jego ocenie, "chyba po raz pierwszy tak wyraźnie było widać, że i Amerykanie, i Europejczycy, i Ukraina są po jednej stronie". - Koniecznością jest, abyśmy się wspólnie razem z Amerykanami, z Ukraińcami zachowali jak sojusznicy. Żeby Rosjanie i Putin widzieli, że nie można wbić klina między te trzy strony - podkreślił Tusk.
Zwrócił uwagę, że szczyt ten był przełomowy pod jeszcze jednym kątem. - To może brzmieć mało prawdopodobnie, ale wyobraźcie sobie, że to było pierwsze spotkanie, ta nasza robocza kolacja, w czasie którego to spotkania prezydent Zełenski miał okazję wymienić opinię z panami Witkoffem i Kushnerem, a więc z negocjatorami ze strony amerykańskiej - powiedział premier.
Odnosząc się do porozumienia wypracowanego podczas szczytu, Donald Tusk ocenił, że jest to "bardzo poważny krok do przodu, ale za dużo widziałem już kroków do przodu, które później gdzieś tam się zatrzymywały".
Zwrócił przy tym uwagę na o wiele twardsze stanowisko USA w sprawie gwarancji pokojowych, które wybrzmiało podczas szczytu. - Po raz pierwszy usłyszałem z ust amerykańskich negocjatorów, tutaj pan Witkoff był bardzo jednoznaczny, że Ameryka zaangażuje się w gwarancję bezpieczeństwa dla Ukrainy w taki sposób, żeby Rosjanie nie mieli wątpliwości, że odpowiedź amerykańska będzie militarna, gdyby Rosjanie ponownie zaatakowali Ukrainę, więc w jakimś sensie przypomina to artykuł 5 NATO - powiedział premier.
Zapytany o możliwe zawieszeni broni do Świąt Bożego Narodzenia, Donald Tusk ocenił, że "jest to bardzo mało prawdopodobne".
Zełenski: nasi partnerzy słyszą Ukrainę
Wołodymyr Zełenski podczas wcześniejszej konferencji prasowej z Friedrichem Merzem powiedział, że ostatnie dni negocjacji w sprawie pokoju w Ukrainie "są bardzo ważne" i "udaje się czynić postępy". Podkreślił, że dla jego państwa bardzo istotne są gwarancje bezpieczeństwa.
- Czujemy, że nasi partnerzy słyszą Ukrainę, są gotowi nam pomóc szukać rozwiązań, które mogą doprowadzić do sprawiedliwego pokoju i zagwarantowanego bezpieczeństwa - podkreślił.
Przypomniał, że podczas jego wizyty w Niemczech doszło do rozmów strony ukraińskiej z wysłannikami prezydenta USA Donalda Trumpa - Steve'em Witkoffem i Jaredem Kushnerem. Zapowiedział, że jeszcze w poniedziałek ukraińska delegacja będzie kontynuowała rozmowy z przedstawicielami USA.
Merz o pięciu celach
Friedrich Merz powiedział o "pięciu celach", co do których zgodne są Europa, Ukraina i Stany Zjednoczone. Pierwszy z nich to zawieszenie broni w Ukrainie, które "będzie szanować suwerenność Ukrainy".
Jako drugi cel niemiecki kanclerz wymienił powiązanie wstrzymania walk z "gwarancjami" ze strony USA i Europy. - Po trzecie, zawieszenie broni wypracowujemy razem z Ukrainą, Europejczykami i Amerykanami - dodał.
- Po czwarte, zawieszenie broni jednocześnie nie może wpływać na jedność w NATO. Musi jeszcze bardziej zbliżyć nas tu w Europie - wskazał.
Przy piątym celu Merz wskazał, że wypracowane porozumienie musi zachować dla Kijowa perspektywę wejścia do Unii Europejskiej i "zapewnić odbudowę Ukrainy".
"Bolesna kwestia terytorium"
W kontekście powojennych gwarancji bezpieczeństwa Merz powiedział, że to, co amerykańska strona "położyła na stole" podczas rozmów w Berlinie w niedzielę i poniedziałek, "w zakresie prawnym i materialnym jest naprawdę godne rozważenia".
- Porozumienie co do terytoriów pozostaje pytaniem - zaznaczył szef niemieckiego rządu i uzupełnił, że tylko "ukraiński naród, prezydent USA, prezydent Ukrainy broniący swojej ziemi, mogą na nie odpowiedzieć". - Tylko Ukraina może decydować o ustępstwach terytorialnych - podkreślił Merz.
Zełenski wskazał, że "kwestia terytorium jest bolesna", a przed stronami jeszcze "bardzo długi, trudny dialog". - Mamy różne stanowiska z Rosją co do kwestii terytorium, to też trzeba rozumieć i absolutnie otwarcie o tym mówić. (...). Uważam, że strona amerykańska jako mediator będzie proponować różne kroki, aby znaleźć jakikolwiek konsensus. Ja bym bardzo chciał, żeby w tych kwestiach Stany Zjednoczone Ameryki kontynuowały format mediacji - dodał ukraiński prezydent.
Zełenski: najwięcej na wojnie traci ten, kto ją rozpętuje
Merz zaznaczył, że Europa dąży do wywarcia większej presji na Rosję, aby "przestała grać na zwłokę". Przypomniał o tym, że w czwartek odbędzie się unijny szczyt i wyraził nadzieję, że uda się na nim "osiągnąć zgodę polityczną" co do przekazania zamrożonych rosyjskich aktywów Ukrainie.
Prezydent Zełenski pochwalił tę inicjatywę i powiedział, że pieniądze byłyby wykorzystane do obrony przed Rosją. - To jest bardzo słuszny sygnał dla Rosji, że wojnę trzeba kończyć, bo najwięcej na wojnie straci ten, kto ją sam rozpętuje - podkreślił.
"Znaczący postęp" w Berlinie
Zełenski przybył do Berlina w niedzielę. Tego samego dnia odbyła się pierwsza tura rozmów z wysłannikami prezydenta USA, Steve'em Witkoffem i Jaredem Kushnerem. Negocjacje dotyczyły m.in. możliwego zawieszenia broni między Ukrainą a Rosją. W poniedziałek odbyła się druga runda spotkań prezydenta Ukrainy i ukraińskiej delegacji ze stroną amerykańską.
Po kilku godzinach rokowań w niedzielę Witkoff oświadczył, że strony przeprowadziły pogłębione dyskusje dotyczące 20-punktowego planu pokojowego, kwestii gospodarczych oraz innych tematów i osiągnęły "znaczący postęp".
Autorka/Autor: sz, mgk/lulu
Źródło: TVN24, PAP, Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MARKUS SCHREIBER/ POOL