- Mamy teraz sytuację, w której praktycznie nie mamy kogo brać do wojska - oświadczył wprost szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej gen. Nikołaj Makarow.
- To poważny problem i nie ukrywam tego - powiedział cytowany przez agencję RIA Nowosti Makarow referując sytuację w siłach zbrojnych. Według wojskowego tylko niecałe 12 proc. ludzi objętych obowiązkiem służby wojskowej (czyli w wieku 18-27 lat) nadawało się w ogóle do wzięcia pod uwagę, ale aż 60 proc. z nich przedstawiło zaświadczenie o problemach ze zdrowiem.
Tak dramatyczna sytuacja spowodowała, że ministerstwo obrony zmniejszyło i tak już w tym roku zmniejszane kwoty poboru do wojska. Zamiast 250-300 tys. planowanych wiosną do poboru jesiennego przeznaczono teraz do poboru zaledwie 135850 młodych mężczyzn.
Wojskowi przyznają, że co roku ok. 200 tys. młodych Rosjan unika poboru. Na ogół mieszkają pod innym adresem, niż ten, pod którym są oficjalnie zameldowani. Tymczasem obowiązujące prawo wymaga, żeby powołanie do wojska było doręczane do rąk własnych mężczyzny, za potwierdzeniem odbioru.
Wielu Rosjan unika też poboru ze względu na złą sławę, którą cieszy się armia. Odstraszająco działają trudne warunki bytowe żołnierzy, niskie płace, korupcja i diedowszczyzna (fala). Do tej pory armia nie chciała się jednak przyznać do porażki tak otwarcie. Jeszcze wiosną gen. płk Wasilij Smirnow, zastępca szefa Sztabu Generalnego odpowiedzialny za pobór, zapewniał, że w tym roku limit powołań zmniejszono, aby "podnieść jakość poboru".
Oficjalnie rosyjska armia liczy milion żołnierzy. Powszechna służba wojskowa trwa rok.
Źródło: rian.ru, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24