Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej oświadczył, że nie dopatrzył się jakichkolwiek naruszeń w pracy kontrolerów z lotniska w Smoleńsku, których oskarżyła polska Naczelna Prokuratura Wojskowa. Na konferencję NPW dotyczącą przyczyn katastrofy odpowiedziały też rosyjskie media.
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie przedstawiła w piątek opinię 20 biegłych dot. katastrofy smoleńskiej, którą przygotowywano dla niej przez cztery lata. Wśród ustaleń pojawiają się zarzuty pod adresem kontrolerów lotu z lotniska w Smoleńsku. Pierwszy ma od polskich śledczych usłyszeć zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym; drugi - zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym.
Postanowienia o przedstawieniu zarzutów zapadły 24 marca. Kontrolerom grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
"Żadnych nieprawidłowości nie stwierdzono"
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej oświadczył w piątek, że nie dopatrzył się jakichkolwiek naruszeń w postępowaniu grupy kierowania lotami na lotnisku w Smoleńsku w dniu katastrofy polskiego Tu-154M.
- W Komitecie Śledczym trwa postępowanie karne wszczęte w sprawie danej katastrofy. Na podstawie jego rezultatów - jak dotąd - żadnych nieprawidłowości w postępowaniu grupy kierowania lotami nie stwierdzono - oświadczył rzecznik Komitetu Śledczego generał Władimir Markin, którego cytuje agencja TASS.
Markin podkreślił, że "działali oni w ścisłej zgodzie tak z instrukcjami, jak i międzynarodowymi normami".
"Stenogramy od dawna upublicznione"
Rzecznik Komitetu Śledczego zauważył, że stenogramy rozmów z punktu kierowania lotami na lotnisku w Smoleńsku od dawna są publicznie dostępne. - W pełni odzwierciedlają one przekazane załodze ostrzeżenia o braku warunków do przyjęcia statku powietrznego, o wyznaczeniu 100 metrów jako wysokości podjęcia decyzji i potwierdzeniu przez załogę gotowości do odejścia z tej wysokości na drugi krąg, a także późniejsze ostrzeżenia ze strony kontrolerów o zbliżaniu się samolotu do ziemi i konieczności odejścia na drugi krąg - oznajmił.
Markin podkreślił, że "wszystkie te ostrzeżenia zostały całkowicie zignorowane przez załogę, która, zgodnie z międzynarodowymi normami lotnictwa cywilnego, ponosi pełną odpowiedzialność za wykonanie lotu i za podjęcie decyzji o lądowaniu samolotu".
Dodał, że "na wnioski strony polskiej śledczy Komitetu Śledczego przesłuchali osoby dysponujące jakimikolwiek informacjami o katastrofie, w tym członków grupy kierowania lotami". - Wszystkie stenogramy we właściwym czasie przekazano polskiej prokuraturze - zapewnił.
Rzecznik Komitetu Śledczego oznajmił, że strona rosyjska "nadal realizuje napływające z Polski wnioski o pomoc prawną i gotowa jest dalej przekazywać niezbędne informacje w interesach śledztwa".
- Jesteśmy gotowi robić to także w przyszłości, zapewniając informacje, niezbędne dla dochodzenia. Ze swoje strony oczekujemy także operatywnego wykonania ze strony polskiej naszych wniosków w sprawie udzielenia pomocy prawnej. W odniesieniu do ostatecznego wniosku dotyczącego przyczyn katastrofy, można tego dokonać dopiero po przeanalizowaniu wszystkich czynników i dowodów, którymi będą dysponowali śledczy. W tym także i po otrzymaniu wyników ekspertyzy lotniczo-technicznej i innych ekspertyz kryminalistycznych - podkreślił.
Media przypominają raport MAK
Rosyjskie media zdecydowanie odrzuciły te oskarżenia. Agencja Interfax zapewnia, że po stronie kontrolerów nie ma żadnej winy. Odpowiedzialnością za katastrofę Rosjanie obarczają wyłącznie pilotów polskiego rządowego tupolewa.
Sam fakt postawienia zarzutów obywatelom Rosji jest w tamtejszych mediach raczej pomijany. Pojawił się w pierwszych doniesieniach, ale później podkreślano raczej odpowiedzialność za katastrofę pilotów prezydenckiego samolotu.
Media w Rosji przypominają ustalenia raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) opublikowane w 2011 roku, dziewięć miesięcy po katastrofie. Tatiana Anodina, szefowa rosyjskiego MAK przedstawiła w 2011 roku raport końcowy z prowadzonego w Rosji przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy śledztwa ws. przyczyn katastrofy, który całkowitą odpowiedzialnością za katastrofę obarcza załogę prezydenckiego samolotu.
"Wydawania rosyjskich obywateli zabrania nasza konstytucja"
Także Radio Echo Moskwy podało, że za główną przyczynę katastrofy prokuratura w Warszawie uznała działania załogi polskiego samolotu.
RIA-Nowosti przytoczyła wypowiedzi rosyjskich prawników, którzy wyrazili pogląd, że Rosja nie wyda Polsce oskarżonych kontrolerów. - Jeśli dobrze zrozumiałem, zarzuty postawiono zaocznie. Polskie władze mogą zażądać ekstradycji, jednak wydawania rosyjskich obywateli zabrania nasza konstytucja - tłumaczył adwokat Dmitrij Agronowski.
Zauważył on, że strona polska może zechcieć ścigać kontrolerów za pośrednictwem Interpolu. - W każdym przypadku oskarżeni mogą napotkać problemy przy podróżach do Europy - wskazał.
Adwokat Anna Stawicka oświadczyła z kolei, że prawo dopuszcza wszczynanie śledztw przeciwko cudzoziemcom jeśli państwo uważa, że popełnili oni przestępstwo; dopuszcza też stawianie im zarzutów. - A dalej zaczyna się procedura współdziałania dwóch państw. Polska może zebrać dowody winy i zwrócić się do Rosji o wydanie, jednak Rosja odmówi, gdyż zgodnie z naszym ustawodawstwem nie ma prawa wydawać swoich obywateli innym krajom - zaznaczyła.
Katastrofa smoleńska
Prezydencki samolot Tu-154M rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Na jego pokładzie znajdowało się 96 osób, w tym para prezydencka. Wszyscy zginęli.
Autor: kło,tas//rzw / Źródło: Interfax, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PKBWL