Lotniskowiec z czerwoną gwiazdą na banderze podpływa wyjątkowo blisko wybrzeży Szkocji. Na jego spotkanie wyrusza okręt Royal Navy. Brytyjski niszczyciel zaczyna śledzić intruza. To wcale nie wiadomość z lat 80-tych. U wybrzeży Szkocji przypomniano sobie okres zimnej wojny.
Do spotkania okrętu Royal Navy i jednostki rosyjskiej doszło 12 grudnia. Od tego czasu HMS York śledzi Admirała Kuzniecowa. Jak podaje Royal Navy, rosyjski lotniskowiec z eskortą podpłynął wyjątkowo blisko wybrzeży Szkocji, aby schronić się przed silnym sztormem szalejącym na Morzu Północnym.
Niezapowiedziana wizyta
Rosyjski okręt ciągle znajdował się na wodach międzynarodowych, ale wewnątrz wielkiej zatoki Firth of Moray, położonej na północnym wschodzie Szkocji. Z tego powodu wysłano ku niemu HMS York, aby z bliska obserwował działania Rosjan. Do tej pory jedynym źródłem zatargu było wyrzucanie przez załogę Kuzniecowa odpadków za burtę.
Admirał Kuzniecow z eskortą płynie na południe wzdłuż wybrzeża Wielkiej Brytanii. Docelowo ma dotrzeć do Syrii po drodze przeprowadzając liczne ćwiczenia. Okręt zawinie na początku przyszłego roku do rosyjskiej bazy morskiej w syryjskim Tartus. Wizyta ma być wyrazem wsparcia Moskwy dla reżimu w Syrii, który walczy z rebelią. Rosjanie wielokrotnie ostrzegali Zachód, że zdecydowanie sprzeciwią się wszelkiej interwencji w Syrii.
W oficjalnej depeszy mówiącej o spotkaniu Royal Navy skorzystała z okazji, aby subtelnie skrytykować rząd za cięcia budżetowe. - Normalnie rosyjskie okręty byłyby śledzone przez samolot patrolowy Nimrod - napisano w informacji. Obecnie nie jest to możliwe, ponieważ flota tych maszyn jest wycofywana ze służby, pozostawiając Wielką Brytanię bez morskich maszyn patrolowych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Royal Navy