Putin na pewno zrealizuje swoją zapowiedź rozmieszczenia taktycznej broni jądrowej na terytorium Białorusi - ocenił białoruski opozycjonista, były ambasador Białorusi w Polsce Paweł Łatuszka. Podkreślił, że "trzeba już dziś podejmować decyzje", bo "problem polega na tym, że Unia Europejska reaguje zawsze po fakcie".
W sobotę Władimir Putin oświadczył, że Rosja zamierza rozmieścić na terytorium Białorusi taktyczną broń jądrową. Według Putina Rosja przekazała Białorusi m.in. dziesięć samolotów, które mogą przenosić pociski jądrowe, a do 1 czerwca mają zostać zbudowane magazyny do przechowywania tej broni.
Pytany o szanse faktycznej realizacji zapowiedzi Putina, Łatuszka stwierdził, że "to stanie się na pewno". - Uprzedzaliśmy o tym w Berlinie, bodajże wiosną ubiegłego roku, mając takie informacje o intencjach dwóch dyktatorów - dodał.
Putin dostał "balkon wchodzący w NATO"
- Myślę, że został zawarty "deal" pomiędzy Putinem a Łukaszenką. Putin dostaje balkon - czyli Białoruś - wchodzący w NATO, otoczony sąsiadami, członkami NATO i przyszłym członkiem - Ukrainą, a Łukaszenka dostaje gwarancję od Putina, że będzie rządził dożywotnio - powiedział Łatuszka.
"Trzeba już dziś podejmować decyzje"
Ocenił, że Polska "na pewno jest zagrożona w związku z tym, że reżim Łukaszenki do tej pory rządzi na Białorusi". - Do tej pory te zagrożenia związane były z wojną hybrydową, masą represji na Białorusi, uchodźcami z Białorusi, których jest w Polsce ponad 200 tysięcy, (...) porwaniem samolotu, agresją przeciwko Ukrainie, w której uczestniczył Łukaszenka - przypominał.
- Teraz taktyczna broń jądrowa będzie na pewno wyzwaniem dla bezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polski, ale i Litwy, Łotwy i oczywiście dla Ukrainy - stwierdził.
Dodał, że "rozmieszczenie tej broni na terytorium Białorusi daje Łukaszence dodatkowe instrumenty, żeby straszyć kraje sąsiednie". - Trzeba już dziś podejmować decyzje - podkreślił Łatuszka. Ocenił, iż "problem polega na tym, że Unia Europejska reaguje zawsze po fakcie, a nie próbuje zapobiec jakimś negatywnym scenariuszom".
Łatuszka: Białoruś jest de facto krajem okupowanym
Łatuszka wskazywał, że w związku z umieszczeniem taktycznej broni jądrowej na terytorium Białorusi "zostanie stworzona minimum jedna rosyjska baza wojskowa, oprócz tych, które już istnieją".
- To nie będzie stu żołnierzy, to będą tysiące rosyjskich żołnierzy na terytorium Białorusi. To stwarza ogromne zagrożenie dla suwerenności i niepodległości naszego kraju. De facto jesteśmy krajem okupowanym - stwierdził.
Pytany o reakcje Zachodu na rosnące zagrożenie ze strony reżimu Alaksandra Łukaszenki, były ambasador wskazał, że "od 10 miesięcy Unia Europejska nie podjęła żadnych pakietów sankcji w stosunku do Białorusi". - Tylko Polska i Litwa tak naprawdę wspierają nas dość mocno w domaganiu się ukarania Łukaszenki za współudział w agresji przeciwko Ukrainie, za gwałt i represje w stosunku do narodu białoruskiego - mówił.
Dodał, że wobec opieszałości UE być może najlepszym rozwiązaniem byłoby, żeby wszyscy sąsiedzi Białorusi: Łotwa, Litwa, Polska i Ukraina, "razem wypracowali wspólny plan, co robić z sytuacją na Białorusi, w jaki sposób wesprzeć białoruską opozycję".
- Nie chcę przerzucać odpowiedzialności na inne kraje, bo to zależy od Białorusinów, ale jesteśmy teraz krajem rządzonym w sposób totalitarny, jesteśmy okupowani przez armię rosyjską znajdującą się na terytorium Białorusi i wsparcie ze strony państw sąsiednich jest dla nas bardzo ważne. Tego wsparcia udzielają nam przede wszystkim dwa kraje: Polska i Litwa, ale potrzebna jest też wspólna, szersza strategia - stwierdził.
Łatuszka: białoruscy, jak i rosyjscy sportowcy nie mają prawa brać udziału w igrzyskach
Łatuszka skomentował też decyzję Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który przywrócił możliwość startów Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych pod flagą neutralną pod warunkiem, że nie wspierali oni agresji na Ukrainę oraz nie są związani z wojskiem i klubami wojskowymi. Decyzja w sprawie ich udziału w igrzyskach zapadnie później. Białoruski opozycjonista skrytykował decyzję MKOl. Tłumaczył, że "białoruscy, jak i rosyjscy sportowcy nie mają prawa brać udziału w igrzyskach". Zdaniem byłego dyplomaty wyjątki mogą dotyczyć tylko tych, "którzy jednoznacznie powiedzieli głośno, że występują przeciwko wojnie". - Mamy tysiące sportowców pozbawionych prawa do występowania na międzynarodowych imprezach, ale nie ze względu na współudział Łukaszenki w agresji przeciwko Ukrainie, tylko w związku z tym, że wystąpili przeciwko reżimowi Łukaszenki - powiedział Łatuszka. Dodał, że w przypadku tych sportowców "Międzynarodowy Komitet Olimpijski w ogóle nie proponuje (...) żadnych rozwiązań". Komentując los sportowców, "którzy są za wolnością, za swobodą i przeciwko wojnie", stwierdził, że ci "białoruscy sportowcy będą tak naprawdę podwójnie represjonowani - raz przez reżim, drugi raz przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski".
Źródło: PAP