Rosjanie tym razem "mniej nas męczyli" - stwierdził w wywiadzie z agencją Reutera wiceadmirał James Foggo, podsumowując duże natowskie manewry zakończone właśnie na Morzu Bałtyckim. Dodał jednak, że równocześnie niezwykle zwiększyła się i wciąż zwiększa obecność Rosjan na Morzu Śródziemnym i Czarnym.
Wiceadmirał Foggo, dowódca US Navy w Europie, tłumaczył, że manewry NATO na Morzu Bałtyckim nie były "wymachiwaniem szabelką", a niezbędnym pokazem jedności i gotowości sojuszu do obrony, który z Rosjanami "musi negocjować z pozycji siły".
Rosjan na morzach najwięcej od dekad
- Musimy być czujni i musimy się szkolić - mówił wojskowy, dodając, że jak to mają w zwyczaju, również i w tym roku Rosjanie śledzili głównie amerykańskie samoloty bojowe i niszczyciele. Zachowywały jednak odpowiednią odległość i śledzenie przebiegało "profesjonalnie".
Równocześnie wiceadmirał powiedział, że rosyjska obecność na morzach oblewających Europę jest największa od dekad. Na Morzu Czarnym ma się wkrótce pojawić sześć nowych okrętów podwodnych, a na Śródziemnym takiego ruchu w Waszyngtonie nie widziano od 1999 roku.
Dowódca US Navy w Europie odniósł się też do słów szefa niemieckiej dyplomacji Franka-Waltera Steinmeiera, który ostrzegł w ostatnich dniach o możliwości "zwiększenia napięcia w regionie" przez działania NATO na Bałtyku.
Zdaniem Jamesa Foggo, była to wypowiedź skierowana do niemieckich wyborców i odnosząca się do "obecnej sytuacji politycznej" w tym konkretnym kraju, Niemcy ćwiczą bowiem z NATO cały czas i zgadzają się z działaniami bloku 28 państw.
Sekretarz US Navy Ray Mabus dodał, że "istotne jest to, co wychodzi z samego NATO, i co wyjdzie ze spotkania ministrów w Warszawie" w czasie szczytu zaplanowanego na 8-9 lipca.
Autor: adso\mtom / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru