Dwa rosyjskie odrzutowe samoloty transportowe Ił-76 na zmianę latają między Rosją a bazą lotniczą Al-Chadim w Libii, w której stacjonują rosyjscy najemnicy - przekazali analitycy włoskiego portalu Itamilradar. W ostatnich dniach po raz pierwszy od obalenia reżimu Baszara al-Asada bezpośrednio z Syrii przyleciał tam też jeden z największych samolotów transportowych na świecie, Antonow An-124.
An-124 "Rusłan" to największy obecnie samolot wojskowy na świecie i jeden z największych samolotów w ogóle. Jego pierwsze lądowanie w Libii od obalenia na początku grudnia reżimu Baszara al-Asada zarejestrowano 26 grudnia. "To pierwszy raz, kiedy śledziliśmy lądowanie w Libii An-124, który przyleciał bezpośrednio z Syrii" - podkreślili w grudniowym sprawozdaniu analitycy włoskiego portalu Itamilradar.
W przeszłości wielokrotnie obserwowano loty rosyjskich samolotów między Syrią i wschodnią Libią, ale zwykle Libia była tylko krótkim przystankiem w drodze do Republiki Środkowoafrykańskiej, którą Moskwa traktuje jako bazę do poszerzania swoich wpływów w całej centralnej i zachodniej Afryce. Tym razem rosyjski samolot po przylocie z Latakii pozostawał w Libii kilka godzin, po czym odleciał z powrotem do Syrii.
Itamilradar tłumaczy to tym, że Kreml przerzuca sprzęt wojskowy z Syrii do Libii, zamiast do Rosji, co ma dowodzić, że Moskwa coraz bardziej koncentruje się na tym północnoafrykańskim kraju tworząc łączący z nim most powietrzny.
Strategiczny cel Moskwy
Libia od lat pozostaje podzielona pomiędzy siły kontrolowane przez wojska rządowe i rebeliantów. Wschodnia Libia, kontrolowana przez siły generała Chalify Haftara, pozostającego w opozycji do Rządu Jedności Narodowej ze stolicą w Trypolisie, jest regionem o strategicznym znaczeniu dla Rosji. Libia umożliwia jej dostęp do Republiki Środkowoafrykańskiej i dalej do Burkina Faso, Mali i Nigru - krajów leżących na południe od Sahary, bogatych w złoto, diamenty i uran. To połączenie z wnętrzem kontynentu afrykańskiego jest jednym ze strategicznych celów Moskwy, ale równie ważne jest przejęcie kontroli nad szlakami migracyjnymi wiodącymi przez Libię do Europy.
Dodatkowo możliwość utworzenia przez Moskwę stałej bazy lotniczej i morskiej we wschodniej Libii – o co Rosja usilnie zabiega w negocjacjach z Haftarem - niepokoi nie tylko europejskie kraje regionu Morza Śródziemnego, przede wszystkim Włochy, ale także NATO. Stała obecność Rosji w Libii stanowiłaby bowiem bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa morskiego i powietrznego w tej części Europy.
Loty możliwe dzięki Turcji
Bezpośrednie loty między Rosją a Libią są możliwe dzięki Turcji, jedynemu państwu członkowskiemu NATO, które nie zamknęło swojej przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów.
Moskwa, przy okazji wzmacniania swoich baz w Afryce, wykorzystuje swoje relacje z Turcją. Turcja często zajmowała prorosyjskie stanowisko, otwarcie godzące w politykę NATO, czego dowodem były np. zakup rosyjskiego systemu obrony powietrznej S-400, czy chęć przystąpienia do rywalizującego z Zachodem bloku BRICS, w którym Rosja odgrywa główną rolę. Turcja sprzeciwiła się też sankcjom wobec Rosji i otworzyła się na inwestycje rosyjskich oligarchów, pozwalając, by stali się oni głównymi nabywcami tureckich nieruchomości.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru