Władimir Putin ogłosił w Rosji częściową mobilizację. - To bezpośrednie następstwo porażek Rosji w konflikcie z Ukrainą. Ukraińska kontrofensywa spowodowała załamanie się kremlowskiej narracji o sukcesie specjalnej operacji wojskowej - ocenił kierownik zespołu rosyjskiego Ośrodka Studiów Wschodnich Marek Menkiszak.
W środę rano rosyjska telewizja państwowa wyemitowała wystąpienie prezydenta Rosji Władimira Putina, w którym ogłosił natychmiastową, częściową mobilizację w Rosji. Kierownik zespołu rosyjskiego Ośrodka Studiów Wschodnich Marek Menkiszak w czwartek w rozmowie z PAP ocenił, że podjęcie przez Putina decyzji o mobilizacji oraz tzw. referendach aneksyjnych, to "bezpośrednie następstwo tego, że Rosja ponosi porażki w konflikcie z Ukrainą". - Zwłaszcza ukraińska udana kontrofensywa w obwodzie charkowskim spowodowała załamanie się kremlowskiej narracji mówiącej o tym, że mamy do czynienia z sukcesem specjalnej operacji wojskowej - dodał.
Jak zaznaczył Menkiszak, minister obrony Rosji Siergiej Szojgu informował, że zapowiadana mobilizacja ma dotyczyć 300 tysięcy osób, jednak w dekrecie Putina nie ma żadnych ograniczeń ilościowych, ani jakościowych dotyczących poboru. - Praktycznie każdy Rosjanin w bardzo szerokim przedziale wiekowym może być powołany do służby i wysłany na Ukrainę - podkreślił. Dodał, że sama mobilizacja powinna przebiec "bez większych trudności", ze względu między innymi na zwiększenie kar za dezercję czy uchylanie się od służby wojskowej do 10 lat pozbawienia wolności.
- To rzecz która jest i będzie niesłychanie niepopularna w Rosji. Mimo że nie należy spodziewać się masowych protestów (...) polityczne koszty tego działania są zwłaszcza długofalowo ryzykowne dla reżimu, ponieważ będą powodować narastanie niezadowolenia nie tylko w szerszym społeczeństwie, ale przede wszystkim również w jego elitach, które będą się bały konsekwencji rosnącej konfrontacji wojennej ze strony Rosji - powiedział.
Menkiszak: moim zdaniem ten cel nie zostanie osiągnięty
Ogłoszenie mobilizacji, anektowanie terytoriów oraz "bardzo mgliste groźby" Putina dotyczące możliwości wykorzystania przez Rosję broni jądrowej dla obrony swojej suwerenności, integralności terytorialnej mają- zdaniem Menkiszaka - zwiększyć rosyjski potencjał i wywołać efekt odstraszający dla Ukrainy oraz "przede wszystkim zachodu od wspierania ukraińskiej kontrofensywy".
- Moim zdaniem ten cel nie zostanie osiągnięty. Putinowi nie uda się ani doprowadzić do wstrzymania działań po stronie ukraińskiej, ani też nie doprowadzi do zmniejszenia pomocy wojskowej zachodu. Wprost przeciwnie, ta pomoc ulegnie zwiększeniu i również zwiększeniu ulegną sankcje - ocenił. Dodał, że państwa Zachodu nie pozostaną obojętne na formalne anektowanie regionów Ukrainy w wyniku "zupełnie sfałszowanych i nielegalnych referendów", co będzie "kolejnym brutalnym naruszeniem podstaw prawa międzynarodowego"
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock