Napięcie wokół Ukrainy, której Rosja grozi inwazją rośnie, dlatego zachodni sojusznicy i Stany Zjednoczone rozmawiają o wysłaniu do Europy dodatkowych kilku tysięcy żołnierzy jeszcze przed możliwym atakiem Rosjan - podaje stacja CNN, powołując się na trzy różne źródła w amerykańskiej administracji. Oddziały mieliby wysłać Amerykanie i Brytyjczycy. Prezydent Rumunii przekazał w środę, że rozmowy w sprawie zwiększenia kontyngentu w jego kraju toczą się z Waszyngtonem i Paryżem.
Według CNN, rozmowa odbywa się w gronie USA i kilku sojuszników. Chodzi o potencjalne wysłanie tysięcy żołnierzy do krajów wschodniej flanki NATO. Żadne decyzje nie zostały jeszcze podjęte - dodają źródła stacji.
Według CNN, kraje, które biorą pod uwagę przyjęcie dodatkowych żołnierzy to Rumunia, Bułgaria i Węgry - przekazały wszystkie trzy źródła. Według dwóch z nich, kontyngenty liczyłyby około tysiąca żołnierzy i były podobne do obecnie działających w Polsce i państwach bałtyckich.
Według anonimowego europejskiego dyplomaty cytowanego przez CNN, obok Stanów Zjednoczonych gotowa do wysłania żołnierzy na wschodnią flankę jest m.in. Wielka Brytania.
Prezydent Rumunii: prowadzimy rozmowy z USA i Francją
W środę prezydent Rumunii Klaus Iohannis przekazał, że jego kraj jest gotowy przyjąć więcej wojsk NATO na swoim terytorium i prowadzi rozmowy w tej sprawie ze Stanami Zjednoczonymi i Francją. - Nieustannie mówię, że jesteśmy gotowi przyjąć na naszym terytorium zwiększoną obecność sojuszniczą – oznajmił szef państwa rumuńskiego. Resort obrony USA poinformował w tym miesiącu, że postawiono w stan podwyższonej gotowości 8,5 tysiąca amerykańskich żołnierzy, którzy czekają na rozkaz rozmieszczenia ich na wschodniej flance NATO w razie inwazji Rosji na Ukrainę. Również Francja zadeklarowała gotowość wysłania w razie potrzeby większej liczby żołnierzy.
- Po deklaracjach Stanów Zjednoczonych i Francji jesteśmy w kontakcie z tymi dwoma sojusznikami w celu ustalenia konkretnych sposobów zwiększenia ich obecności militarnej - dodał Pentagon.
Źródło: CNN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock