Protest przeciwko wojnie zakłócił w poniedziałek główny program informacyjny w rosyjskiej telewizji państwowej. Za plecami prezenterki pojawiła się dziennikarka Maria Owsiannikowa trzymająca plakat z napisem "no war". W sieci pojawiła się też wypowiedź kobiety, nagrana przed zdarzeniem w telewizji. - To, co się teraz dzieje w Ukrainie, to zbrodnia. Rosja jest agresorem. Odpowiedzialność za tę agresję spada na jednego człowieka - powiedziała.
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z programu na żywo, na którym za plecami prezenterki kobieta trzyma plakat z napisem "no war" (nie dla wojny - przyp. red.). Na transparencie napisano też: "Zatrzymać wojnę. Nie wierz propagandzie. Okłamują cię".
Do zdarzenia doszło w chwili, gdy prowadząca program informacyjny opowiadała, że premierzy Rosji i Białorusi rozmawiali w poniedziałek o sposobach ograniczenia zachodnich sankcji.
"Zatrzymaj wojnę. Nie dla wojny" – takie słowa protestującej kobiety było słychać w telewizji, kiedy prezenterka wiadomości nadal czytała ze swojego telepromptera.
Manifestującą można było zobaczyć i usłyszeć na antenie przez kilka sekund, zanim kanał zmienił pokazywany obraz, by usunąć kobietę z ekranu.
Protestująca pracownica telewizji nagrała przed zdarzeniem film
Dziennikarz śledczy Christo Grozev poinformował, że kobieta, która pojawiła się z antywojennym hasłem na wizji, nazywa się Maria Owsiannikowa i pracuje dla programu pierwszego rosyjskiej telewizji. Według doniesień, które przytoczył, została ona zatrzymana przez policję i obecnie jest przesłuchiwana.
Również niezależny portal Meduza, obecnie zablokowany w Rosji, podał, że kobieta została zatrzymana i wszczęto wobec niej postępowanie administracyjne.
Na Twitterze opublikowano wypowiedź kobiety, nagraną przed zdarzeniem w telewizji. - To, co się teraz dzieje w Ukrainie, to zbrodnia. Rosja jest agresorem. Odpowiedzialność za tę agresję spada na jednego człowieka. Tym człowiekiem jest Władimir Putin - mówiła dziennikarka. - Mój ojciec jest Ukraińcem, moja matka jest Rosjanką. Nigdy nie byli wrogami. Naszyjnik na mojej szyi to symbol tego, że Rosja musi natychmiast przerwać bratobójczą wojnę. Nasze braterskie narody będą wtedy w stanie zawrzeć pokój - dodała.
Dziennikarka na nagraniu mówiła, że "niestety w ostatnich latach" pracowała w telewizji państwowej. - Powtarzałam kremlowską propagandę i jest mi wstyd z tego powodu. Wstydzę się, że pozwoliłam kłamać na antenie i wstydzę się, że pozwoliłam oszukiwać Rosjan. Milczeliśmy w 2014 roku, kiedy to wszystko się zaczęło. Nie wyszliśmy protestować, gdy Kreml otruł Nawalnego. Po prostu oglądaliśmy dalej ten nieludzki reżim. Teraz odwrócił się od nas cały świat. Dziesięć pokoleń po nas nie będzie w stanie zmyć wstydu tej bratobójczej wojny - podkreśliła Owsiannikowa.
Kanał 1. państwowej telewizji w Rosji przekazał, że prowadzi wewnętrzną analizę "incydentu" – podał Reuters, powołując się na agencję TASS.
"Dziewczyna jest czadowa", "niezwykły protest"
Gest Owsiannikowej skomentowała między innymi Kira Jarmysz, rzeczniczka opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. "Wow, ta dziewczyna jest czadowa" - napisała.
Jak podał Reuters, ten "niezwykły protest" odbył się 19. dnia rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wskazał też, że telewizja państwowa jest głównym źródłem wiadomości dla wielu milionów Rosjan i podąża ściśle za linią Kremla.
Kanał 1. to drugi pod względem oglądalności państwowy kanał telewizyjny w Rosji. W rankingach wyprzedza go telewizja Rossija 1. Ponadto, według ośrodka badawczego Romir, na przełomie lutego i marca tego roku oglądalność Kanału 1. wzrosła do 39,9 proc. Oglądalność stacji Rossija 1. również wzrosła, jednak nieznacznie, i sięgnęła 32,2 proc.
Źródło: tvn24.pl, Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Christo Grozev/TWITTER