W piątek rano w fabryce acetonu w rosyjskiej miejscowości Gatczyna pod Petersburgiem wybuchł pożar - przekazała agencja Reutera. Rosyjskie ministerstwo obrony twierdzi, że w okolicy nie zarejestrowano obecności ukraińskich dronów.
Rosyjskie agencje informacyjne podały, że fabryka produkująca aceton w obwodzie leningradzkim, w miejscowości Gatczyna około 40 kilometrów od Petersburga w Rosji, stanęła w płomieniach w piątek rano.
Pożar objął powierzchnię około dwóch tysięcy metrów kwadratowych. Doszło do wycieku acetonu - przekazały rosyjskie media. Pracowników ewakuowano, na terenie miasta pobierane są próbki powietrza w celu określenia stężenia substancji niebezpiecznych.
Oficjalnie przyczyny pożaru nie są znane, a prokuratura wszczęła śledztwo. Uzbecki portal Daryo poinformował, że "około godziny 6 rano rozległ się wybuch, po którym nad miastem zaczęły unosić się ogromne słupy dymu". Eksperci nie wykluczają, że doszło do awarii technicznej. Według portalu 47news do pożaru doszło w magazynie firmy Limpak.
Rosja "próbuje ukryć prawdziwą produkcję fabryk"
Jak zauważyła ukraińska agencja Unian, w Rosji od czasu do czasu w niektórych obiektach przemysłowych wybuchają pożary. W końcu ubiegłego roku "spłonął magazyn zawierający części do dronów, których agresor używa do ataku na Ukrainę" - napisała Unian. Zwróciła również uwagę, że aceton wykorzystywany jest w przemyśle zbrojeniowym.
W piątek na platformie Telegram do wybuchu pożaru w Gatczynie odniósł się Andrij Kowałenko, szef Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. "W obwodach rostowskim i leningradzkim Federacji Rosyjskiej doszło do ataków na zamaskowane obiekty wojskowe" - napisał.
"Rosja przedstawia fabryki wojskowe jako zwykłe, próbując ukryć ich prawdziwą produkcję. Ale wszystko jest znane" - możemy przeczytać w dalszej części wpisu.
CZYTAJ TEŻ: Spotkanie w Ramstein i apel Zełenskiego. "Każdy chce mieć pewność, że jego kraj nie zniknie z mapy"
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kovalenko/Telegram