"Z przykrością obserwujemy kolejne akty bezmyślnego niszczenia naszego wspólnego dziedzictwa. Ostatni incydent, w którym zabytkowy Domek Mauretański został pomazany, to nie tylko brzydki obrazek – to realna strata, której nie da się tak po prostu odwrócić" - czytamy we wpisie Urzędu Dzielnicy Mokotów w mediach społecznościowych.
Czasochłonny proces i ogromne koszty
Urzędnicy przyznali, że usunięcie takich bazgrołów z historycznych powierzchni to skomplikowany, kosztowny i czasochłonny proces. "W grę wchodzą liczne uzgodnienia i specjalistyczne techniki, które muszą przywrócić zabytkowi jego oryginalny wygląd, nie uszkadzając przy tym delikatnych struktur i warstw. Często efekt nigdy nie będzie w 100% taki, jak przed zniszczeniem" - stwierdzili. I dodali: "Koszty finansowe są ogromne, ale jeszcze większe są koszty społeczne – niszczymy to, co przetrwało pokolenia, co buduje naszą tożsamość i co powinno służyć przyszłym mieszkańcom i turystom".
We wpisie zaapelowano również o szacunek dla zabytków. "To nie są puste mury. To świadkowie historii" - podkreślono. Zgodnie z art. 108 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, kto niszczy lub uszkadza zabytek, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu.
Autorka/Autor: katke
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Urząd Dzielnicy Mokotów