Sobota, zdaje się, że to była sobota. Upalna, sierpniowa, w 2012 roku. Pracowałem wtedy w rosyjskim Woroneżu w Młodzieżowym Ruchu Praw Człowieka - odgałęzieniu Moskiewskiej Helsińskiej Grupy, jednej z największych organizacji praw człowieka w Rosji. W luksusowym Pasażu Piotrowskim, na zewnątrz którego znajdował się zacieniony skwer z fontanną i pomnikiem Piotra Wielkiego, organizowaliśmy Żywą Bibliotekę. To takie przedsięwzięcie na zasadzie "ty poznaj mnie, ja ciebie, uczyńmy świat lepszym". Ale w końcu po to są organizacje praw człowieka.